|
|
|
|
Łowiectwo na ziemiach okręgu ostrołęckiego w latach
1918-1939 |
|
|
Dwudziestolecie międzywojenne
|
|
|
Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej
z 3 grudnia 1927 r. o prawie łowieckim powitane zostało
radośnie przez cały świat myśliwski, jako zwiastun nowej
epoki w łowiectwie. Ustawa święciła triumf w kraju i poza
jego granicami, i była stawiana za wzór do naśladowania. |
|
Działania
wojenne, chaos organizacyjny i gospodarczy, brak żywności i
straży łowieckiej, łatwość zdobycia broni przez kłusowników
spowodowały, zwłaszcza w za-borze rosyjskim, dalsze
wyniszczenie zwierzyny. Nie było polskich aktów prawnych
regulujących zasady polowań, ochrony zwierzyny i kar za
kłusownictwo, a doraźnie wydawane w tej kwestii zarządzenia
przez polskie władze nie rozwiązywały problemów. Stan
zwierzyny był katastrofalny. Kurpiowskie łowiectwo ludowe,
tak cha-rakterystyczne i odmienne prawnie i kulturowo od
łowiectwa w innych regionach kraju, przestało praktycznie
istnieć.
Jednak żyłka myśliwska nie dawała o sobie zapomnieć
wielu wyznawcom św. Huberta, polującym pod zaborami. Pierwsi
zaczęli polować na własnych gruntach obywatele ziemscy,
przedstawiciele władzy, urzędnicy, lekarze, bogaci
rzemieślnicy
i chłopi na wydzierżawianych od spółek łowieckich terenach.
Prawo polowania na własnym gruncie utrwaliło się w
lasach rządowych, gospodarka łowiecka w pełni
podporządkowana była administracji leśnej, która z czasem w
drodze wyboru ofert dzierżawiła tereny leśne osobom
prywatnym i kołom łowieckim. Oferty takie ukazywały się w
kalendarzach, prasie leśnej i łowieckiej. Na przykład
Dyrekcja Lasów Państwowych w Warszawie w Wykazie terenów
łowieckich przeznaczonych do wydzierżawiania z 17 maja 1929
r. wyszczególniła m.in. Lipowiec, Starą Wieś (2119,77 ha)
nadl. Janowo, Dąbrowę (691,60 ha), Pniewo (1139,97 ha),
Borsuki (1197,60 ha) nadl. Lemany, Leszczydół, Grabniak,
Odmano (4506,11 ha) nadl. Leszczydół, Łaś, Wąski Las,
Smrock. Ulaski, Grzanka, Krypa (1807,79 ha) nadl. Maków.
Oferenci zobowiązani byli składać wnioski o wydzierżawienie
terenu z podaniem proponowanego czynszu rocznego, wyrażonego
wartością tuszy 1 ubitego zająca (5 zł) .
Zaczął odradzać się ruch łowiecki. Wskutek
niejednolitego prawa w zakresie organizacji myśliwych,
panowała we wszystkich trzech dzielnicach dawnych zaborów
wielka dowolność i różnorodność. W pierwszych latach po
odrodzeniu państwa większość myśliwych w ogóle nie była
zorganizowana w stowarzyszeniach czy kołach łowieckich.1
W Poznaniu 16 grudnia 1920 r. powstał Polski Związek
Myśliwych, którego organem prasowym od 1921 r. zostało
„Łowiectwo Polskie”. Aleksander Janta - Połczyński stojący
na czele Polskiego Związku Myśliwych miał aspiracje
utworzenia na jego bazie organizacji ogólnopolskiej z
siedzibą w Poznaniu. Wystosował apel do wszystkich
towarzystw, związków i kół łowieckich istniejących w
Rzeczypospolitej o przy-stąpienie do związku, ogłaszając w
Łowiectwie Polskim wykaz organizacji działających w RP. Z
wykazu tego wiemy, że w naszym okręgu najszybciej
zorganizowali się myśliwi z Przasnysza, którzy już w 1921
działali w Towarzystwie Miłośników Myślistwa w Przasnyszu. W
Pułtusku miało siedzibę Towarzystwo Łowieckie na Powiat
Pułtuski i Makowski.2 |
|
|
|
Wśród kół łowieckich i towarzystw, które
zapisały się do powołanego w Poznaniu Polskiego Związku
Myśliwych były koła z Makowa Mazowieckiego i
Przasnysza. |
Odezwa do kół o powołaniu Polskiego
związku myśliwych w Poznaniu i apel o składanie deklaracji
przynależności. |
Niebawem zaczęły powstawać kolejne koła i
towarzystwa łowieckie w Ostrołęce, Ostrowi Mazowieckiej i w
okolicach Wyszkowa.
W Warszawie powstało Polskie Towarzystwo Łowieckie,
kontynuujące tradycje Cesarskiego Towarzystwa Prawidłowego
Myślistwa.
6 stycznia 1923 r. powstał Centralny Związek Polskich
Stowarzyszeń Łowieckich (CZPSŁ), uważany za pierwszą polską
jednolitą organizację łowiecką, który w październiku 1929
roku przyjął nazwę Polski Związek Stowarzyszeń Łowieckich
(PZSŁ),
a w czerwcu 1936 r. zmienił nazwę na Polski Związek Łowiecki
(PZŁ). Ponownie zaistniał „Łowiec Polski” - ogólnopolskie
pismo myśliwych. Powstają organizacje łowieckie w powiatach. |
|
|
Maków Mazowiecki |
|
|
|
|
Myśliwi makowscy
jako jedni z pierwszych w niepodległej Polsce, razem z
myśliwymi pułtuskimi zawiązali Towarzystwo Łowieckie, o czym
była już mowa. W Makowie działało też Makowskie Towarzystwo
Łowieckie, posiadające regulamin wewnętrzny, drukowany w
drukarni B. Wajsberga w Makowie n. Orzycem i regulamin
polowań. Obydwa dokumenty nie są podpisane ani datowane,
trudno więc określić czas powołania tego Towarzystwa. Nie
wiadomo też czy Towarzystwo było zrzeszone w PZSŁ w
Warszawie. Regulamin i statut tej organizacji mają zapisy
wzięte z dokume-tów ramowych opublikowanych przez PZSŁ.
Myśliwi makowscy wybierali spośród siebie delegatów
powiatowych PZSŁ. Byli nimi w 1934: Stanisław Bronowicz z
Ma-kowa, Edmund Rykowski z Różana n. Narwią, Jan Wóycicki z
Krasnosielca, a w latach 1935-1937 Jan Wóycicki.
Od 1938 roku funkcjonowała Powiatowa Rada Łowiecka,
bowiem J. Wóycicki figuruje w wykazach delegatów jako łowczy
powiatowy. W 1938 r. delegatami byli: Jan Wóycicki - łowczy,
Stanisław Grzymała Siemianowski z Makowa, Józef Mianowski z
Krasińca Bramury i inż. Tadeusz Nycz z Szelkowa Nowego.
W 1939 r. makowskich myśliwych reprezentowali: Jan Wóycicki
- łowczy, Kazimierz Dębicki z Makowa (także delegat na zjazd
wojewódzki), Tadeusz Nycz, Stanisław Grzymała Siemianowski -
podłowczowie, Henryk Chrzanowski z Makowa, Czesław Plewiński
z Makowa Załuzia - członkowie.3
O makowskim łowiectwie dowiadujemy się nieco ze sprawozdania
Jana Wóycickiego złożonego w 1934 r. do PZSŁ, opublikowanego
w Łowcu Polskim.4 |
Powiat
makowski jest jedynym z powiatów guberni łomżyńskiej, który
wszedł w skład województwa warszawskiego. Powiat makowski
graniczy ze wschodu i północy z pow. ostrołęckim woj.
białostockiego, z zachodu z przasnyskim woj. warszawskiego,
a z południa z pułtuskim woj. warszawskiego; obejmuje obszar
115.300 ha, w czem nieużytków około 5000 ha.
Lasy posiada: jedno nadleśnictwo państwowe „Załuzie” i dwa
nadleśnictwa „prywatne”, należące do książąt
Czartoryskich,
„Magnuszewo” i „Suche”.
Hodowla zwierzyny w lasach ks. Czartoryskich postawiona jest
pierwszorzędnie; tak wzorowa opieka, karmienie zwierzyny,
zakładanie lizawek, jako też sprężysta i czujna straż leśna,
wszystko to razem wpływa dodatnio na rozmnożę zwierzyny.
Dla przykładu przytoczę stan w nadleśnictwie Suche: sarn i
kozłów 300 szt. Stosunek płci 1:2, zajęcy ilość podwójna,
hodowane są również bażanty na dziko, które już od lat kilku
zupełnie się zaaklimatyzowały i doskonale rozmnażają.
Obwodów łowieckich w powiecie jest własnych 21, wspólnych 65.
Broni łowieckiej i kart wydano 80. Kółek łowieckich jest
trzy, jednakowoż żadne z tych kółek nie posiada ani zbyt
rozległych i bogatych w zwierzynę terenów, ani też
poważniejszej hodowli zwierzyny we właściwym tego słowa
znaczeniu; również żadne nie należy do P.Z.S.Ł.
Ogólną plagą, jak zresztą i wszędzie, jest rozwielmożnione
kłusownictwo oraz wnykarstwo, które to przestępstwa tem
bardziej trudne są do zwalczania, że własności ziemskiej
większej, dającej pewną rękojmię ochrony, jest niewiele, - a
po wsiach grasują nieuchwytni kłusownicy, niestety cieszący
się ochroną swych współmieszkańców, którzy, o ile zajdzie
potrzeba, ukrywają przestępców przed policją. Przewinienia
udowodnione kłusownikom są surowo karane administracyjnie,
nawet dość wysoko, lecz, niestety, mało kłusowników kary te
odczuwa, gdyż większość apeluje do sądów, gdzie kara bywa
stale zmniejszana, czasami nadmiernie.
Lecz nietylko to kłusownictwo bywa groźne dla zwierzyny,
stokroć bodaj groźniejszymi bywają nieraz legalni myśliwi;
wyczuwa się niejednokrotnie brak etyki myśliwskiej pośród
posiadaczy kart łowieckich, a również i nieprzestrzeganie
prze-pisów o handlu bronią przez koncesjonowane sklepy z
amunicją.
Obecny starosta p. Farenhole, jako myśliwy bardzo przychylnie
odniósł się do delegatów, przyrzekł swą współpracę, mam wiec
nadzieję, iż pod sprężystym jego kierownictwem i opieką
sprawy łowieckie w promieniu całego powiatu znacznie się
poprawią, co widać z dotychczasowej działalności i orzeczeń
karnych, wydawanych osobiście przez p. starostę tak na
kłusowników, jako też na wnykarzy.
Delegaci odbywają wspólne posiedzenia; na ostatnim
posiedzeniu powiat podzielono na trzy rejony i każdy z
delegatów objął jeden dla ściślejszego obznajmienia się z miejscowemi warunkami i skuteczniejszej pracy; przy czem na
seniora delegatów wybrano niżej podpisanego. Na zakończenie
dodam, że stan zajęcy zapowiada się dobrze, chorób żadnych
nie zauważono, zaś stan kuropatw jest doskonały.
Polowano w większości majątków ziemskich, jednak, podobnie jak na
pozostałych ziemiach okręgu, niewiele zachowało się
fotografii i opisów polowań.
W Glinkach Starych, siedzibie książąt Korybut - Woronieckich
tradycje myśliwskie kultywowane były od lat,5 także w
rodzinach Mroczkowskich i Ponikiewskich, posiadających swe
majątki w gminie Rzewnie (Sielc)6.
Polowali: Stanisław Mroczkowski (1898 - 1943) syn Jakuba i
Joanny z Ponikiewskich, właściciel majątku ziemskiego w
Rzewniu. O atmosferze polowań wspomina syn Stanisława,
Edward Mroczkowski: Wielkim wydarzeniem dla nas bywały
polowania z udziałem zaproszonych przez ojca gości. Dziadek
Jakub, podobnie jak stryj Franciszek, był wspaniałym
myśliwym, a ojciec nasz odziedziczył po nim to za-miłowanie
i często polował, zwykle z Janem Ponikiewskim, Antonim
Gutowskim, Janem Napiórkowskim. Nierzadko zapraszani byli co
znamienitsi Goście z oko-licznych majątków. Kiedyś
przyjechał samochodem z Warszawy brat cioteczny naszej Mamy,
Stanisław Kawiński z żoną, to znów stryj Lubomir z pięknym
wyżłem, który nazywał się Lord. Z całego polowania pamiętam
tylko sforę psów myśliwskich kręcących się po domu i po
podwórzu. Ten Lord stryja Ludomira tak był do niego
przywiązany, że gdy w czasie okupacji niemieckiej
aresztowano stryja, pies nie chciał jeść, wychudł, tęsknił
za swoim panem, aż litość brała patrzeć, jak się męczył i na
prośbę stryjenki Marii został zastrzelony przez żandarma. Po
wojnie będąc w Sochaczewie widziałem jego wyprawioną skórę
jako pamiątkę. Polowania kończyły się wystawnym obiadem.
Zające, kuropatwy, kaczki były stałym widokiem, który
wieńczył trud myśliwych, ale dla mnie niezrozumiałym.
Ostatnim z żyjących w rodzinie Mroczkowskich, podtrzymującym
tradycje myśliwskie, jest syn stryja Franciszka, Klemens.
Naboje do strzelby ojciec często wykonywał sam, używając do
tego specjalnego przyrządu. W czasie okupacji niemieckiej
nie wolno było posiadać broni i ojciec ukrył w lesie
dubeltówkę. Gdy po aresztowaniu ojca Mama znalazła ten
przyrząd do robienia naboi, kazała mi go wyrzucić do stawu
za stodołą. Żal mi go było, był wykonany z mosiądzu i
pamiętam, ze wahałem się, aż wreszcie strach przed Niemcami
wziął górę i wrzuciłem go do przerębla.
(…) Stanisław był bardzo towarzyski , chętnie polował. Nawet
bardzo zmęczony całodzienną pracą, gdy miał czas wolny albo
w niedzielę, udawał się ze strzelbą sam albo w towarzystwie
na polowanie. Bywały polowania z udziałem zaproszonych
gości.
Sołtys Antoni Gutowski z Rzewnia (1895 -1953) r. był
zapalonym myśliwym od wczesnej młodości. Razem z kuzynami
Stanisławem Mroczkowskim i Janem Ponikiewskim z Mrozów
urządzali polowania na własnych terenach. Po drugiej wojnie
światowej przeniósł się z rodziną w okolice Szczytna. Był
wójtem gminy Szczytno i należał do koła łowieckiego „Sokół”.
Jakub Mroczkowski, syn Jana i Marianny z Pepłowskich (1874 -1939
r.). Z zamiłowaniem uprawiał myślistwo, później prowadził
pasiekę i robił bardzo dobre wina, którymi uświetniał
biesiady myśliwskie. Polował na zające, kuropatwy, ptactwo
wodne, którego było pod dostatkiem w jego majątku, zanim
przeprowadzono meliorację gruntów. We wspomnieniach córki
Janiny czytamy: (...) pod borem były rozlewiska i bagna,
mnóstwo było tam ptactwa dzikiego. Ojciec mój lubił polować.
Po takim polowaniu
w domu było dużo skubania z pierza i
przygotowywania różnych potraw z dziczyzny.
Stanisław, Jan i Ignacy Ponikiewscy żyłkę myśliwską
zawdzięczają prawdo-podobnie swemu przodkowi Szymonowi,
który miał doskonałe warunki do polowania na własnych 15
włókach ziemi i obszarach leśnych. Jan właściciel części
dawnego folwarku Mrozy, wzorowy i bardzo pracowity
gospodarz, wspólnie ze swym kuzynem Stanisławem Mroczkowskim
i Antonim Gutowskim
z Rzewnia organizowali polowania na
kaczki, kuropatwy, zające, dziki. Polowania zbiorowe z
naganką organizowali wspólnie ze szlachtą rzewieńską.
Zamiłowanie do myślistwa odziedziczył po nim jego syn Jerzy
Ponikiewski, który od 2000 roku pełni funkcję prezesa
Ostrołęckiej Okręgowej Rady Łowieckiej.
W dobrach Mroczkowskich, Ponikiewskich i Napiórkowskich
polowali także inni właściciele tych dóbr i zapraszani
goście: proboszcz z Lubiela ks. Bronisław Waszul, Walenty
Kuniński - zapalony myśliwy i gawędziarz, Leonard
Mroczkowski, Franciszek Mroczkowski z Rzewnia, który o
polowaniach mógł opowiadać godzinami, Ludomir Mroczkowski ze
swym ulubionym wyżłem Lordem i Klemens Mroczkowski. |
|
|
|
Jakub Mroczkowski |
Antoni Gutowski |
Lubomir Mroczkowski |
|
|
|
|
|
|
|
Jan Ponikiewski |
Klemens Mroczkowski |
Stanisław Mroczkowski i Jan Napiórkowski |
|
|
|
W organizacji
wspólnych polowań pomagał szlachcie rzewieńskiej gajowy
Józef Muszkiewicz, zatrudniony do pilnowania prywatnych
lasów w Rzewniu (popularnie zwany Leśnikiem). Pochodził on z
Rosji, z rodziny kozaków dońskich i uciekłszy przed
rewolucją bolszewicką, osiadł w Rzewniu.
W Mroczkach - Kawkach k. Różana w swym majątku
nieopodal Narwi polował Edward Pepłowski (1864-1940).
Zróżnicowany biotop (pola, las iglasty i liściasty z
bagienkami) z różnorodną zwierzyną (lisy, zające, ptactwo i
dziki) pozwalał na spełnienie myśliwskiej pasji gospodarzowi
i zapraszanym przez niego myśliwym, księżom i właścicielom
okolicznych majątków.
W stuletnim domu Edwarda wzniesionym z drewna modrzewiowego,
w najbardziej okazałym miejscu, pod zwieńczeniem wykonanym z
parostków saren, wisiały 2 strzelby myśliwskie. W
polowaniach pomagały myśliwym 2 wyżły, które aportowały
odstrzelone ptaki z niedostępnych dla człowieka terenów
bagiennych. Polowania kończyły się w domu przyjęciem, w
którym dominował gorący bigos i wino, pochodzące z zasobów
Edwarda Pepłowskiego, sporządzone z jagód jałowca wg dawnej
receptury.
W Różanie w latach 1937 - 1939 wykładowcą w Ośrodku
Wyszkolenia Rezerw Piechoty był Bolesław Michał Nieczuja -
Ostrowski, późniejszy generał brygady, absolwent SPP w
Komorowie k. Ostrowi - Mazowieckiej. We wspomnieniach
generała przekazanych Ryszardowi Ejchelkrautowi z Ostrowi
Mazowieckiej, prezesowi Koła Przyjaciół SPP w Komorowie
pojawia się wątek myśliwski. Wynika z niego, że ówczesny
porucznik B. Nieczuja - Ostrowski przez przybyciem do grodu
nad Narwią, służył
w Przemyślu i w Zambrowie, prężnych wojskowych ośrodkach
myśliwskich. Założył w różańskim OWRP koło łowieckie;
wojskowi polowali na zaproszenie w okolicznych majątkach i
na terenach wojskowych. Działalność koła oficerskiego w
Różanie przerwała wojna 1939 r. |
|
|
|
Ostrołęka |
|
|
|
W Ostrołęce i w
powiecie ostrołęckim zorganizowany ruch łowiecki datuje się
od 1922 r., kiedy to powstało Ostrołęckie
Powiatowe Towarzystwo Łowieckie. Statut
Stowarzyszenia został zatwierdzony 22 czerwca 1922 r. pod
L.p. 3415. Podpisał go,
w zastępstwie wojewody białostockiego Jan Kołek. Towarzystwo
miało siedzibę w Ostrołęce, działało w całym powiecie,
używało pieczęci z napisem „Ostrołęckie Towarzystwo
Łowieckie” z godłem św. Huberta (łeb jelenia z
promieniującym krzyżem w porożu).
Założycielami Towarzystwa byli: Tadeusz Gałecki z Ław,
Kazimierz Eustachiewicz p.o. Starosty Ostrołęckiego, Edmund
Weis - Dyrektor Biura Handlowego Sejmiku Ostrołęckiego,
Zygmunt Kosowski - inżynier drogowy, Emil Kutz - leśniczy z
Leśnictwa Durlasy, Otokar Stoklas - nadleśniczy Nadleśnictwa
Ostrołęckiego, Stanisław Chyliński z Borawego, Władysław
Banach - Burmistrz m. Ostrołęka, Adam Stencel - leśniczy
Leśnictwa Borawe, Leopold Busse - przemysłowiec, Tomasz
Kazłowski - lekarz, Wacław Śniegocki - inżynier dystansu
wodnego Narwi, Stefan Wilkowski - inspektor ubezpieczeń od
ognia, Tadeusz Walicki - Starosta Ostrołęcki.
Na zebraniu ogólnym członków Towarzystwa 8 listopada 1922 r.
został uchwalony Regulamin Ostrołęckiego Powiatowego
Towarzystwa Łowieckiego, które w 1932 r. nosiło już Nazwę
Ostrołęckie Towarzystwo Łowieckie. Regulamin powyższy w tym
samym brzmieniu został uchwalony ponownie 8 września 1932
r., wy-drukowany i wydany w formie broszury w drukarni
„POŚPIECH” w Ostrołęce. O ważności regulaminu i dacie jego
uchwalenia zaświadczyli J. Ragadowski - prezes, J.
Ostaszewski - wiceprezes, A. Zdzieniecki - sekretarz, S.
Fedor - skarbnik, Emil Kutz - łowczy. |
|
|
Statut i Regulamin Powiatowego Towarzystwa Łowieckiego z 22
czerwca 1922 r. |
|
|
|
Rękopisy powyższego statutu. Ze zbiorów K.
Mielnikiewicza |
|
|
|
|
|
Znowelizowany regulamin Ostrołęckiego
Powiatowego Towarzystwa Łowieckiego, które przyjęło nazwę
Ostrołęckiego Towarzystwa Łowieckiego. 8 września 1932
roku. Ze zbiorów K. Mielnikiewicza |
|
W dwóch
pierwszych paragrafach regulaminu nakreślono ideowe
założenia Towarzystwa, które z uwagi na dojrzałość poglądów
i troskę o etykę łowiecką przytaczam w całości: W celu
rozwoju życia społeczno - towarzyskiego członkowie
Towarzystwa winni niezłomnie dążyć do pozyskania własnej
siedziby, tj. do stworzenia własnego klubu myśliwskiego.
W życiu sportowem członków Towarzystwa obowiązuje
możliwie największa zwartość i solidarność koleżeńska,
nieustająca troska i dbałość o dobro Towarzystwa. Dbałość
taka wyraża się, przez ciągłą pracę dla Towarzystwa i
nieustanną pamięć
o jego sprawach i interesach; przez propagowanie zadań i
celów Towarzystwa; przez ścisłe spełnianie zarządzeń
Towarzystwa, chociażby wymagały one pewnych ofiar od
członków; przez przestrzeganie statutu i regulaminu; przez
regularne płacenie składek członkowskich; przez liczne
przybywanie na ogólne zebrania; przez szerzenie wiedzy
łowieckiej, sposobów polowania, zasad prawidłowej gospodarki
łowieckiej; zamiłowania do racjonalnej ochrony zwierzyny
potrzeby szanowania praw łowieckich; przez wskazywanie
młodym i starym na ohydę i szkodliwość tępienia ptactwa i
zwierząt podczas lęgu i wzrostu, na zbrodnię mordowania
młodego pokolenia bez żadnego dla tępicieli pożytku; przez
nieustraszoną walkę z kłusownictwem i niezwłoczne meldowanie
Zarządowi Towarzystwa o wypadkach polowania bez pozwolenia
na broń, polowania w czasie zakazanym, łowienia zwierzyny w
sidła, wybierania jaj z gniazd; przez ułatwianie Towarzystwu
dzierżawy terenów myśliwskich itp.
Regulamin w kilku rozdziałach precyzował prawa i obowiązki
zarządu, łowczego, członków, reguły polowania, określał
zasady rozwiązywania konfliktów między myśliwymi oraz system
kar za przewinienia. Warto przytoczyć niektóre z kar
pieniężnych, które przydałyby się i dzisiaj: spóźnienie na
zbiórkę przed polowaniem i spóźnienie ponad 5 minut na
furmankę po miocie - 5 zł, za wszczynanie kłótni - 5 zł,
rozmawianie, palenie papierosów i dawanie sygnału sąsiadom
podczas trwania naganki - 1 zł, za zbędne dyskusje z
kierownikiem polowania - 10 zł, za strzał do kotła po
sygnale - 10 zł, za strzał po linii po raz pierwszy - 10 zł
i usunięcie z polowania, po raz drugi usunięcie z
towarzystwa. Wysokie były kary za strzelenie kozy - 50 zł,
cieciorki - 2 zł, zwierzyny nie będącej w planie polowania -
5 zł.
Towarzystwo w 1934 r. liczyło 30 członków, dzierżawiło 2000
ha terenów włościańskich. Do 1933 r. dzierżawiło również
3000 ha państwowych terenów leśnych, z których zrezygnowało
z powodu wysokiej tenuty dzierżawnej.
W 1934 r. prezesem koła był naczelnik Baranowski,
sekretarzem August Zdzieniecki. Od 1933 lub 1934 r.
Towarzystwo należało do Polskiego Związku Stowarzyszeń
Łowieckich. Członkiem honorowym Towarzystwa był nadleśniczy
Ignacy Iglikowski.
Towarzystwo rozwiązało się w 1935 roku wskutek trudności
finansowych i organizacyjnych. Część członków Towarzystwa
zasiliła szeregi powstałego w tymże roku Towarzystwa
Racjonalnego Polowania w Ostrołęce.8 |
|
|
|
Kółko Oficerskie 5
Pułku Ułanów w Wojciechowicach. Zostało ono
zarejestrowane w Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku 20
września 1929 r. pod nu-merem 1016 pod nazwą Kółko Łowieckie
5 Pułku Ułanów w Ostrowi.9 Chodzi tu zapewne o
Ostrowy, ówczesną wieś pod Ostrołęką, gdzie zapewne mieściła
się siedziba kółka. Oficerowie dzierżawili tereny
włościańskie. Tradycją w wojsku II Rzeczpospolitej,
zwłaszcza w pułkach ułańskich, było organizowanie w Rybienku
i w Łomży biegów hubertowskich. (...) W dniach 3 i 4
listopada każdego roku koła myśliwskie 12 DAK i 5 pułku
ułanów organizowały wspólny tzw. konny bieg myśliwski „za
lisem” w dniu patrona myśliwych św. Huberta. Biegi (3
listopada - oficerowie, 4 li-stopada - podoficerowie)
kończyły się spotkaniem towarzyskim i obiadem na polanie
leśnej, przy bigosie i akom-paniamencie orkiestry pułkowej.10 |
|
5 Pułk Ułanów Zasławskich. Prezentacja
uczestników biegu myśliwskiego. Wojciechowice 1936 r. Od
lewej: rtm. Korpalski, pani Wachniewska, por. Jakubowski,
por. Dąbrowski, kpt. 14 DAK Skarżyński, rtm. Laskowski, por.
Pawlikowski, por. R. Szempliński, por. Draczyński, por.
Szabunia, por. Rosz-kowski, cywil NN, por. Szmigiero, ppor.
Zielkiewicz, ppor. Hryniewicz, ppor. 14 DAK Tazbir, ppor
Płodowski, ppor. Malewski, ppor. Rozlał, ppor. Wilowski.
Stoi dowódca pułku płk Stefan Chomicz. |
|
Śniadanie po biegu św. Huberta 3.11.1934
r. Od lewej: por. Ryszard Szemplinski, mjr Jerzy Gliński,
por. Ciepiela |
|
|
|
Wiejskie Kółko Łowieckie w Łazach pod Ostrołęką działało
jeszcze w 1934 r., należało do Centralnego Związku Wiejskich
Kółek Myśliwskich w Warszawie. Skupiało 40 członków, którzy
wnieśli dzierżawione przez siebie tereny łowieckie do koła.
W 1936 roku w sprawozdaniu do Łowca Polskiego o kółku Łasku
Ignacy Iglikowski pisze już w czasie przeszłym. zzachował
się rękopis statutu kółka , regulamin i druk legitymacji.
Prezesem kółka był J. Kamień. |
|
|
|
|
Ze zbiorów Krzysztofa Mielnikiewicza
|
Wiejskie Kółko w Cieńsku, gm.
Myszyniec dzierżawiące tereny wiejskie. Informacja z
działalności kółka pochodzi z 1934 r. z Łowca Polskiego |
Towarzystwo Racjonalnego Polowania
powstało z inicjatywy Powiatowej Rady Łowieckiej w
Ostrołęce. Pod koniec 1935 roku liczyło około 20 członków,
opracowało statut, który został zatwierdzony przez wojewodę
białostockiego. Na czele tymczasowego zarządu stał burmistrz
Ostrołęki Hugo Mantey. Zachował się Statut Towarzystwa z
podpisami założycieli.
|
|
|
|
|
|
|
Ze
zbiorów K. Mielnikiewicza
|
Powiatowa Rada
Łowiecka. Od 1932 roku pod prezesurą Ignacego Iglikowskiego
- nadleśniczego Nadleśnictwa Ostrołęka działała Powiatowa
Rada Łowiecka, będąca oddziałem Wojewódzkiej Rady Łowieckiej
w Białymstoku. Dzięki prężności prezesa rada podejmowała
wiele inicjatyw. W 1935 roku rada z własnego budżetu
sprowadziła dwa komplety zajęcy (8 szt.) dla odświeżenia
krwi w lasach państwowych leśnictwa Łodziska. Rada zakupiła
dwie nagrody wartościowe dla Policji i Straży Gra-nicznej za
zwalczanie kłusownictwa. Powiat ostrołęcki podzielony został
na trzy rejony, nad którymi pieczę stanowili wyznaczeni
przez radę delegaci. Rada ściśle współpracowała ze
starostwem powiatowym. Ignacy Iglikowski opiniował wydawanie
kart łowieckich. W wyniku negatywnych jego opinii były
przypadki odmowy przyznania corocznie kilku kart łowieckich.
W 1933 r. wydano 59 kart łowieckich a w 1935 - 58. W
tymże roku wydano 76 pozwoleń na broń myśliwską: 43 osobom
prywatnym, 32 administracji lasów państwowych, 1 pozwolenie
leśniczemu prywatnemu.
W roku gospodarczym 1935/36 w powiecie ostrołęckim
terenów objętych zarejestrowanymi spółkami łowieckimi było
56.232 ha. Większe majątki prywatne były tylko w
południowo-wschodniej części powiatu. Północne tereny
stanowiły drobną własność lub były terenami państwowymi,
zwłaszcza lasy. Majątki prywatne stanowiły obwody łowiec-kie
własne. W 1934 r. tereny Lasów Państwowych nie były
wydzierżawiane.
W 1934 r. zarejestrowano w powiecie 54 obwody
łowieckie.
W 1933 r. zabrano 49 sztuk nielegalnej broni
myśliwskiej, zasądzono 36 spraw o przekroczenie ustawy
łowieckiej. W 1935 r. wpłynęło do starostwa kilkadziesiąt
spraw za przekroczenia łowieckie, poza nimi - 42 sprawy za
nielegalne posiadanie broni, z czego osądzono 23. Policja i
straż leśna skonfiskowała 58 sztuk broni.
Delegatami powiatowymi Polskiego Związku Stowarzyszeń
Łowieckich, a od 1966 r. Polskiego Związku Łowieckiego byli:
- 1931 r. i 1935/1937 r. inż. Ignacy Iglikowski -
nadleśniczy,
- 1932, 1933, 1944 r.: płk Stefan Dembiński, inż.
Ignacy Iglikowski, Aleksander Świderski - nadleśniczy,
- 1938 r. i w 1939 r.: I. Iglikowski - łowczy
powiatowy i członek Białostockiej Wojewódzkiej Rady
Łowieckiej, Jerzy Andlauer - właściciel majtku w Grodzisku,
inż. Błażej Fila z Ostrołęki, Stanisław Glinka - właściciel
majątku w Szczawinie, Hugo Mantey - burmistrz Ostrołęki -
podłowczowie.11
Inż. Ignacy Iglikowski brał aktywny udział w zjazdach
wojewódzkich związku, zabierał głos, postulował, aby
starostowie wszystkich powiatów (...) zwracali się o
opinie kandydatów do Zarządu Oddziału przed wydaniem kart
łowieckich, gdyż tylko wtedy Oddział będzie mógł pozyskać na
członków wszystkich myśliwych z powiatu, a co za tem idzie,
operować odpowiedniemi funduszami, aby pracę propagandową
łowiecką i ochrony zwierzyny prowadzić.12
W rocznych sprawozdaniach składanych PZSŁ,
publikowanych w Łowcu Polskim, poza wcześniej cytowanymi
danymi statystycznymi o stanie organizacyjnym ostrołęckiego
łowiectwa, I. Iglikowski pisał: Powiat Ostrołęka pod
względem ilości zwierzyny jest ubogi. Ludność kurpiowska
przyzwyczajona od wieków do myślistwa, a obecnie do
kłusownictwa i wnykarstwa tępi nadmiernie zwierzynę, a
również ubogie gleby nie sprzyjają jej rozwojowi. Są wsie,
które swoje laski mają wprost odrutowane, iż przejść jest
trudno, żeby się nie złapać na wnyki.
Dziki występują tylko przejściowo - przechodnie, w latach
ubiegłych były stałe dziki w majątku Szczawin p. Glinki, w
roku sprawozdawczym i tam stały się tylko przechodniemi.
Zajęcy w części północnej powiatu, na Kurpiach, stan jest
nieco gorszy, w części południowo-wschodniej powiatu, a w
szczególności w gm. Piski stan lepszy. Przypisać to należy
ochronie gminy; dzierżawi tam polowanie p. starosta i
komendant p.p. i dzięki temu ochrona jest wzmocniona. A w 3
jednodniowych polowaniach w gminie Piski, urządzonych przez
p. starostę padło: 76, 64, 45 zajęcy w około 10 strzelb. W
północnej części powiatu pada około 10-20 zajęcy, na
polowaniach leśnych pada przytem 1-3 lisów. W powiecie można
liczyć około 3500 zajęcy. Kuropatw jest dosyć dużo -
szczególnie w południowo - wschodnich gminach, na 100 ha
wypada ze 2 stada. Sarn jest około 250 sztuk. W leśnictwie
Ostrołęka sarn jest około 100 sztuk i stan ich wzrasta.
Najwięcej sarn jest w Nadleśnictwie Kolno, które częściowo
należy do powiatu ostrołęckiego, częściowo do powiatu
łomżyńskiego. Poważniejszych chorób zwierzyny nie
stwierdzono.
W powiecie jest 6 nadleśnictw państwowych, obszar lasów
państwowych obejmuje około 30000 ha. Nadleśnictwa urządzają
po jednym polowaniu reprezentacyjnym, jedno lub dwa
polowania dochodowe jedno administracyjne. Na takich
polowaniach pada 10-20 zajęcy i 1 do 3 lisów, czasem
cietrzew.
Gospodarka łowiecka w lasach państwowych jest
prowadzona w ten sposób, że uprawia się poletka karmowe dla
zwierzyny, sieje się żarnowiec, bulwę, jarmuż. Przygotowuje
się karmę zieloną w lecie, którą oddaje się zimą sarnom.
Urządza się lizawki. Lasy państwowe kładą duży nacisk na
ochronę zwierzyny, wyznacza się nagrody za odbieranie
strzelby i wypłaca się strzałowe za szkodniki.
Władze administracyjne i policyjne współdziałają z
delegatem i pomagają w pracy, jednak kary za przekroczenie
łowieckie i wnykarstwo są stosowane za łagodne.
W sezonie 1933/1934 (…) Wyniki polowań, mimo że majowe
śniegi i zimno nie-sprzyjająco odbiły się na stanie
zwierzyny, w niektórych wypadkach były niezłe, jak na nasze
okolice. Np. w majątku Grodzisk u p. Jerzego Andlauera ubito
na polowaniu 240 zajęcy. W lasach państwowych najlepszy
wynik był w nadleśnictwie Podgórze, leśnictwie Wykrot, gdzie
padło 50 zajęcy, 1 kuna, 1 kozioł i widziano kilka lisów.
Stan kuropatw jest na ogół niezły.
12 listopada r.b. w majątku Grodzisk, pow.
ostrołęckiego, własność p. Jerzego Andlauera, upolowano w 12
strzelb 220 sztuk, w tem 178 zajęcy, 4 lisy i 38 ku-ropatw.13
Na zły stan pogłowia zwierzyny wpływały także liczne
drapieżniki nękające pod koniec lat dwudziestych także
zwierzęta domowe. W ŁP czytamy: W lasach leśnictwa Borawy
pod Ostrołęką, pojawiły się wilki, które napadają na pasące
się stada bydła. Porwały kilka owiec i świń. Na skutek
porozumienia się władz administracyjno - leśnych, zarządzona
została obława, w której wzięło udział miejscowe kółko
łowieckie.14
Polowania zbiorowe i indywidualne z udziałem okolicznych
ziemian i bogatych włościan urządzał właściciel Buczyna
k.Czerwina Jan Rutkowski. Polował u niego Piotr Radwański,
dzierżawiący 800 ha terenów włościańskich wsi: Choromany,
Ciągaczki, Wiśniewo, aż do Gniazdowa.
Wsie: Grabnik, Mostowo, Chojniki (gmina Olsze-wo Borki) w powiecie
ostrołęckim dzierżawił rolnik Stanisław Kłos.
Leśniczy Kozarzewski z gajowym Ragińskim polo-wali na
gruntach wsi Obierwia i Olszewka (gmina Lelis). Na własnych
włościach wokół wsi Przystań, organizowali polowania na
zające, bażanty, kuropatwy, lisy i sarny (dzików i jeleni na
tych terenach nie było) Bourbonowie, którzy weszli w
koligacje rodzinne z Czartoryskimi, rodem o zakorzenionych
tradycjach łowieckich. Grunty wsi Wojsze dzierżawili Jan i
Kazimierz Chełstowscy, którzy zapraszani byli na polowania
indywidualne i zbiorowe do Jerzego Andlauera. 15 |
|
|
Karta łowiecka Piotra Radwańskiego z
Choroman |
|
|
|
Zamiłowanym
myśliwym był ks. Franciszek Przedpełski. O jego jubileuszu
pisał w Łowcu Polskim Ignacy Iglikowski: Dnia 27 lutego
r.b. w Troszynie powiatu ostrołęckiego odbyła się wzniosła
uroczystość 50-lecia kapłaństwa księdza Przedpełskiego,
proboszcza w Troszynie, znanego na terenie powiatu
myśliwego.
Uroczystość tę zaszczycił swoim udziałem J. E. Ks. Biskup
Łukomski z Łomży, p. Starosta Kulikowski z Ostrołęki i
liczne grono myśliwych, którzy ofiarowali Jubilatowi piękny
obraz o motywach łowieckich.
W czasie obiadu, wśród przemówień ks. biskupa, dziekana
i starosty, wygłosił również przemówienie Łowczy Powiatowy
Ignacy Iglikowski Nadleśniczy L.P., którego brzmienie
podajemy: „Wasza Ekscelencjo, Szanowny Jubilacie, Panie
Starosto, Księże Dziekanie i Szanowni Państwo: Mnie, jako
Łowczemu Powiatowemu, wypada oświetlić życie Szanownego
Jubilata ze strony Jego zasług i upodobań łowieckich. Mało
już mamy dziś takich myśliwych, jakim jest Szanowny Jubilat.
Jest On myśliwym starej daty, pamięta lepsze czasy
łowieckie. Wiemy, że dawniej odróżniano zwierzynę wielką i
małą - myślistwo wielkie i małe. Do zwierzyny wielkiego
myślistwa zaliczano dziki, niedźwiedzie, łosie, jelenie,
wilki; do zwierzyny małego myślistwa - zające i ptactwo.
Analogicznie możemy odróżnić myśliwych wielkich i małych. Do
tej kategorji wielkich myśliwych zaliczam Szanownego
Jubilata. Może on razem z Wojskim Mickiewicza powiedzieć o
sobie: “Za moich, panie czasów w języku strzeleckim, dzik,
niedźwiedź, łoś, wilk, - zwany był zwierzem szlacheckim, a
zwierzę nie mające kłów rogów, pazurów, zostawiano dla
płatnych sług, dworskich ciurów”. Dziś czasy się zmieniły i
wielcy myśliwi służą: „w jeździe, która wojuje szaraki, albo
w piechocie, która nosi broń na ptaki”.
Nic im to nie ubliża. To też Szanowny nasz Jubilat
chętnie w zacnym gronie myśliwych oddaje się łowom. Jednak
zawsze można w nim odczuć wielkiego myśliwego. Nikt nigdy
nie miał z Nim żadnych nieporozumień na polowaniu, tak
częstych, niestety, pomiędzy niektórymi naszymi quasi
myśliwymi. Zawsze pogodny, wesoły, był niezrównanym kompanem
myśliwym.
Wszystkie troski, kłopoty - któż ich nie ma - wywiewa mu
zawsze wiatr w polu.
Na wszystkie drobne prowincjonalne plotki,
nieporozumienia, może odpowiedzieć: „Gdzie zagrają ci ogary,
hej na pola i na gaje, niechaj wezmą wszyscy djabli babskie
owe baje. Ruszaj, bracie, ruszaj w pole, ruszaj bracie w
pole”.
Ta żyłka myśliwska daje Mu świeży umysł, mimo
podeszłego wieku, daje mu długoletnie zdrowie i humor. Niech
więc pielęgnuje tę iskrę Bożą, poluje z nami długie lata i
niech nam żyje! |
|
|
Z opisów życia
ostrołęckich myśliwych okresu międzywojennego wybija się
postać inż. Ignacego Iglikowskiego, zasłużonego leśnika i
myśliwego, patrioty, uczestnika walk o wyzwolenie,
społecznika. Krótki rys biograficzny Ignacego Iglikowskiego
podaję za Leksykonem Leśników Polskich i Księgą Pamięci
Żołnierzy AK Obwodu Ostrów Mazowiecka.16,17
Ignacy Iglikowski s. Walentego, ur. 24.01.1890 r. w
miejscowości Meszcze, pow. Piotrków Trybunalski - zm.
22.03.1959 r. w Siedlcach - inżynier leśnik, ukończył
Wyższą Szkołę Lasową we Lwowie w 1912 r. W latach 1940-1944
żołnierz ZWZ-AK, obwód Ostrów Maz., kryptonim „Opocznik”.
Nadleśniczy nadleśnictw: Bielsk Podlaski 1919 - 1921,
Jegiel 1921-1929, Ostrołęka 1929-1939 i 1947 - 1955. W
latach 1941 - 1944 i 1945 - 1947 był odpowiednio zastępcą
nadleśniczego w Nadleśnictwie Nowe Wiśniewo i leśniczym
Leśnictwa Nagoszewka Nad-leśnictwa Ostrów Mazowiecka, Od
1947do przejścia na emeryturę w 1955 r. pracował jako
inspektor w Biurze Inspekcji DLP Siedlce. |
|
Pożegnanie nadleśniczego Ignacego Iglikowskiego odchodzącego
z Nadleśnictwa Jegiel do Ostrołęki. Siedzą na ziemi od
lewej: Romuald Cenzer - sekretarz, NN, inż. Majewski -
kierownik tartaku w Dalekiem, Antoni Konrad - leśniczy w
Trzciance, NN. Od lewej na krzesłach: Michał Frankowski -
kancelista, Hipolit Frankowski - leśniczy w Natalinie,
Janina i Ignacy Iglikowscy, Stanisław Noyszewski - inspektor
LP, Stanisław Zacharowicz - leśniczy w Dalekiem, Marian
Jarosiński - leśniczy, Jan Kowalski - leśniczy w Jeglu.
stoją: od lewej: Klepacki - pierwszy, Remigiusz Chrupek -
czwarty. Ze zbiorów Nadleśnictwa Ostrów Mazowiecka |
|
|
Ostrów Mazowiecka.
W Ostrowi Mazowieckiej w okresie międzywojennym działały
stowarzyszenia (koła, kluby), nienależące do Polskiego
Związku Stowarzyszeń Łowieckich18, o których fragmentaryczne
informacje zachowały się w kalendarzach myśliwskich, „Łowcu
Polskim”, „Przeglądzie Myśliwskim” i w drukach luźnych.
Źródła te wymieniają:
Ostrowskie Towarzystwo
Łowieckie, istniejące już w
1922 r., posiadające statut, a od 1923 roku precyzyjnie
opracowany regulamin organizacyjny, którego preambuła,
przepisy dotyczące surowego przestrzegania norm prawnych i
obyczajowych oraz wysokie kary za wykroczenia łowieckie,
świadczyły o dużych wymogach etycznych, stawianych przez
władze Towarzystwa jego członkom. W preambule czytamy:
Myśliwy, który poluje w czasie zakazanym, z podjazdu, na
wychodnego, z zasadzki, lub po terenach do niego
nienależących bez pozwolenia właściciela, bez karty
myśliwskiej, zwie się kłusownikiem. Kłusownik członkiem
Towarzystwa Myśliwskiego być nie może.19
|
|
Poniżej Regulamin Ostrowskiego Towarzystwa
Łowieckiego. Po prawej płk. |
|
|
|
Płk. Seweryn Łańcucki - zastępca dowódcy
Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie p. Ostrowią
Mazowiecką , d-ca 71 Pułku Piechoty w Zambrowie na
polowaniu. Ze zbiorów Ryszarda Ejchelkrauta
Wojskowe Towarzystwo Łowieckie,
dzierżawiące od Nadleśnictwa Ostrów „rewir Kalinowo”.
Myśliwi, jak informował prasę sekretarz koła kpt.
Kurnatowski, na dwudniowym polowaniu 28 i 29 grudnia 1923 r.
(…) w 16 strzelb ubili 36 zajęcy i jednego lisa. Królem
polowania był major Mackiewicz Konrad, który na rozkładzie
miał 6 zajęcy”.20
Oficerskie Garnizonowe
Koło Myśliwskie w Ostrowi Mazowieckiej, o którym
być może jest mowa w do-kumentach 18 PAL - u.
Pasją komorowskich oficerów bez wątpienia było myślistwo.
Na terenie Gar-nizonu Ostrów Mazowiecka pierwsze zebranie
kółka łowieckiego odbyło się 9 X 1925 r. Spotkanie
przebiegało w dowództwie 71. PP, kiedy to wybrano członków i
zarząd oraz zaproponowano organizację koła.21
Powstanie koła oficerskiego mógł spowodować lub
przyśpieszyć rozkaz dzienny dowódcy jednostki 18 PAP z 4
września 1925 r., zakazujący oficerom nielegalnych polowań.
Fragment rozkazu kategorycznie brzmiał: (...) za
niestosowanie się do powyższego będę pociągał pojedynczych i
zbiorowych kłusowników bez względu na stopień posiadany do
odpowiedzialności sądowej. Rozkazuję żandarmerii jak również
polecam panu leśniczemu Pieniążkowi w razie napotkania osoby
polującej na terenie garnizonu bez mego zezwolenia: a) osoby
cywilne aresztować odstawiając do Komendy Garnizonu, b)
osoby wojskowe wylegitymować podając natychmiast do Komendy
Garnizonu stopień, nazwisko, czas i miejsce polowania.22
Trzeba nadmienić, że problem nielegalnych polowań
oficerów na terenach garnizonowych i gruntach państwowych
musiał być zjawiskiem częstym, skoro rozkaz dowódcy
ostrowskiej jednostki poprzedzony był podobnym rozkazem
wydanym przez Ministerstwo Spraw Wojskowych.23
W 18. PAL - u organizowane były biegi myśliwskie za
lisem. W 1931 r. w biegu myśliwskim trzecie miejsce zajęła
żona por. Romualda Burskiego Tamara Burska.24 Warto też
wspomnieć, że późniejszy członek KŁ „Mykita” w Ostrowi
Mazowieckiej plut. Mikołaj Kwiatkowski był najbardziej
wszechstronnym sportowcem w historii pułku. Dwukrotnie - w
roku 1931 i 1933 - zdobył tytuł mistrza Wojska Polskiego w
wieloboju podoficerskim (strzelanie, bieg, pływanie, boks).
(...) Dowódca Okręgu Korpusu Nr I w jednym z
październikowych rozkazów w roku 1931 pisał: Z uznaniem
podnoszę fakt niezwykłej ambicji i silnej woli wykazanej
przez plut. Kwiatkowskiego, który dwukrotnie znokautowany w
czasie walki bokserskiej, walczył mężnie do ostatniej chwili
uzyskując zaszczytny tytuł mistrza Wojska Polskiego.25
Myśliwi wojskowi byli bardzo aktywni, zapraszani często
polowali na terenach wiejskich w obwodach dzierżawionych
przez miejscowych myśliwych oraz brali udział w łowach
organizowanych przez leśników na terenach rządowych.
Niektórzy oficerowie starali się popularyzować wiedzę
łowiecką i zachęcać do prenumeraty Łowca Polskiego. W
prowadzo-nej systematycznie akcji propagandowej por.
Stanisław Dardziński na łamach Łowca Polskiego wezwał ppłk
Antoniego Kwiat-kowskiego - komendanta Szkoły Podchor.
Piech., por. Jana Bajtlika, por. Jana Lutyka por. Tadeusza
Pietrzykowskiego oraz cywili Władysława Kuryłowicza i Jana
Sapińskiego z Ostrowi Mazowieckiej do prenumeraty tego
czasopisma.26
Powiatowe
Towarzystwo Łowieckie w Ostrowi Mazowieckiej
wpisane zostało do rejestru stowarzyszeń pod numerem 1031.27
19 listopada 1929 r. Wojewoda Białostocki zatwierdził statut
Towarzystwa, które, jak wynika ze sprawozdania Wacława
Srzednickiego dzierżawiło m.in. lasy państwowe, do których w
styczniu 1933 r. wpuszczono 12 zajęcy sprowadzonych
z
województwa poznańskiego.
Dr Eugeniusz Rytel - delegat Polskiego Związku Stowarzyszeń
Łowieckich na powiat Ostrów Mazowiecka28 w 1936
r. sprawozdawał, że w powiecie ostrowskim nie ma
zarejestrowanych kółek łowieckich. Istnieje zatem
przypuszczenie, że spra-wozdawcy chodziło o kółka
zarejestrowane w PZSŁ, bądź też wymienione koła prze-stały
działać.
Ostrowscy myśliwi indywidualnie zapisywali się do CZPSŁ,
później PZSŁ i PZŁ, wybierali spośród siebie delegatów na
zjazdy tych organizacji. Byli nimi w 1933 i w 1934 r. płk
Bolesław Pileski z 18 PAL-u, Jan Sankowski z Czyżewa
Grabniaka i Wacław Srzedziński z Ostrów Mazowieckiej; w 1935
i 1936 r. dr Eugeniusz Rytel, z obowiązku delegata
sprawozdawał: w roku 1935 powstała w Ostrowi-Mazowieckiej
Powiatowa Rada Łowiecka, lecz żadnej działalności nie
przejawia, a więc istnieje narazie tylko nominalnie. Władze
administracyjne zupełnie nie zasięgają opinji delegata
P.Z.S.Ł. w sprawie wydawania kart łowieckich.29
W 1937 roku delegatem na zjazd PZSŁ był Kazimierz Szczuka z
Zalesia, ówczesny podłowczy powiatowy. W 1938 r. Powiatowa
Rada Łowiecka funkcjonowała w następującym składzie: Łowczy:
inż. Henryk Białęski - Nadleśnictwo Ostrów, podłowczowie:
inż. Kazimierz Chadajewski - Poręba Ślepioty, Władysław
Gajowski - kpt. SPP, Józef Gromada - Nur Zaszków, płk Roman
Jachimowicz - Kalinowo, Marian Jarosiński - Długosiodło,
Konstanty Klepacki - Czyżew, Józef Kozakiewicz - Brok, Jerzy
Leśniewski - Małkinia, dr Leopold Matuszewski -
wicestarosta, dr Jerzy Millet - Poręba Przyjmy, Jan
Sankowski - Czyżew Grabiak, Edward Sienkiewicz - Zaręby
Kościelne, inż. Wacław Śladkowski - Długosiodło. Członkami
rady byli: Bronisław Parzuchowski, dr Eugeniusz Rytel, dr
Józef Świderski. Delegatami na Walne Zgromadzenie
Wojewódzkie w Białymstoku byli W. Gajowski i dr E. Rytel. |
|
|
|
|
|
|
|
|
Ostrowscy myśliwi i działacze łowieccy sprzed 1939 r. Od
lewej: dr med. Eugeniusz Rytel, Józef Szczuka - właściciel
ziemski z Zalesia, dr med. Józef Świderski, Jan Radwański -
księgarz. |
|
|
|
|
|
|
|
|
Ostrowscy myśliwi i działacze łowieccy sprzed 1939 r. Od
lewej: Jan Sapiński- rolnik, płk Bolesław Pileski - dowódca
18 PAL-u, Wacław Sikorski - właściciel tartaku w Przetyczy,
Kazimierz Chadajewski - nadleśniczy. |
|
|
|
|
|
|
Ostrowscy myśliwi i działacze łowieccy
sprzed 1939 r. Od lewej: Marian Jutrzenka - gajowy,
Kazimierz Szostak - rolnik z Zakrzewka, Bolesław Zarzycki -
nadleśniczy, Henryk Gosiewski - nadleśniczy. |
|
|
Ostrowscy myśliwi zrzeszeni w CZPSŁ do roku 1934
terytorialnie wraz z całym woj. białostockim, podlegali
Towarzystwu Łowieckiemu Ziem Wschodnich w Wilnie. 3 czerwca
1934 r. wyodrębniony został Oddział Związku dla woj.
białostockiego, z Wojewódzką Radą Łowiecką w Białymstoku.
W powiecie ostrowskim na obwodach własnych polowali m.in.:
Józef Szczuka - właściciel ziemski z Zalesia, ur. w 1880 r.,
absolwent Akademii Rolniczej w Niemczech, działacz
łowiecki, Stanisław Baczyński - właściciel ziemski z Trynos,
urodzony w 1897 r., absolwent wydziału rolnego w średniej
szkole Rontalera w Warszawie Józef Gromada - właściciel
ziemski z Zaszkowa, działacz łowiecki, ur. 1888 roku, Józef
Świderski - dr medycyny, właściciel terenów we wsi Bolędy,
działacz łowiecki oraz zapewne jeszcze inni posiadacze
znacznych obszarów rolnych i leśnych.
Obszary lasów państwowych stanowiły obwody łowieckie własne
skarbu państwa. Polowania w tych lasach organizowały
nadleśnictwa, według wewnętrznego regulaminu.30 Dyrekcje
lasów państwowych okręgów warszawskiego i siedleckiego, pod
który podlegało Nadleśnictwo Ostrów, drogą licytacji
wydzierżawiały kołom, stowarzyszeniom i indywidualnym
myśliwym tereny leśne. Gospodarka na tych ob.-wodach nie
była jednak zadowalająca.
Las miejski w Ostrowi wydzierżawiali myśliwi od Zarządu
Miasta. W protokółach zarządu znajduje się informacja, że we
wrześniu 1931r. odmówiono polowania w tym lesie Leonowi
Ormezowskiemu.
W Ostrowi Mazowieckiej mieszkało wielu znakomitych
myśliwych, dzierżawili oni indywidualnie tereny łowieckie,
polowali, organizowali polowania zbiorowe na zające i
kuropatwy, na które zapraszali kolegów po strzelbie.
W sezonie łowieckim 1931/32 wydanych zostało 69 kart
łowieckich i pozwoleń na broń, rok później tylko 46, po
zasięgnięciu opinii delegata powiatowego CZPSŁ Wacława
Srzednickiego. W tym czasie zarejestrowanych było w powiecie
117 obwodów łowieckich własnych i wspólnych o powierzchni
46102 ha.31 W 1935 roku Starostwo Powiatowe wydało 96 kart
na okres trzech lat. Można zatem spekulować, że w po-wiecie
polowało około 150 - 200 myśliwych macierzystych. Z wywiadów
wynika, że w co drugiej - trzeciej wsi zamieszkiwał myśliwy.
Ostrowskimi myśliwymi byli znani i cenieni obywatele miasta,
działający m.in.
w straży pożarnej, rajcy miejscy, pracownicy nadleśnictwa,
urzędnicy, bogaci rolnicy, oficerowie.
Korzystając z relacji ponad dwudziestu najstarszych
mieszkańców powiatu ostrowskiego, z zapisków w prasie i
kalendarzach myśliwskich, udało się ustalić per-sonalia
zaledwie kilkudziesięciu z nich.32 Byli to m.in.: Eugeniusz
Rytel - dr medycyny, prezes OSP, Józef Świderski - dr med.,
prezes OSP, członek rady miejskiej, Jan Sapiński - rolnik,
Jan Radwański - właściciel księgarni, naczelnik OSP,
działacz społeczny, Wacław Srzednicki - urzędnik skarbowy,
Feliks Dąbrowski - drogomistrz, Bronisław Parzuchowski -
restaurator, K. Gałązka - kierownik kancelarii starostwa, dr
Leopold Matuszewski - wicestarosta, Stanisław Wiktorowski -
ogrodnik, członek rady miejskiej.
Sporą grupę myśliwych stanowili leśnicy: Kazimierz
Chadajewski - inż. leśnik; Bolesław Zarzycki - nadleśniczy,
Marian Jutrzenka - gajowy, Henryk Gosiewski - inż. leśnik,
Henryk Białęski - inż. leśnik, Kazimierz Sikorski - leśnik,
Jan Januszkiewicz - gajowy z Murowanki, Ignacy Iglikowski -
inż. leśnik, nadleśniczy, później prezes Powiatowej Rady
Łowieckiej w Ostrołęce.
Piękną kartę w historii Nadleśnictwa Ostrów zapisał
nadleśniczy Bolesław Zarzycki, znany w środowisku
publicysta i pisarz. Objął on kierownictwo słabego
organizacyjnie nadleśnictwa pod koniec 1933 r. i w krótkim
czasie zrobił z niego prężną placówkę znaną w kraju.
Jeszcze za cara wystąpił z odczytem w cesarskim Towarzystwie
do Spraw Wschodu, poddając krytyce politykę kolonizacyjną
rządu, zwłaszcza wobec Kirgizów. Przeniesiony za to do
Wschodniej Syberii poznał i opisał losy potomków zesłańców
z 1863 r. Jako zamiłowany przyrodnik i myśliwy docierał do
najdzikszych zakątków Syberii i Mongolii. Swoje przygody,
także łowieckie opisał w kilkudziesięciu artykułach w
przedwojennej prasie leśnej. Pisał także do Łowca Polskiego.
Dwudziestopięciolecie działalności pisarskiej i
dziennikarskiej obchodził 2 kwietnia 1935 roku na łamach
„Ech Leśnych”.
Po objęciu w Ostrowi funkcji nadleśniczego zaczął z
rozmachem organizować święto lasu, zaktywizował działalność
koła „Rodziny Leśnika”, uporządkował gospodarkę łowiecką na
terenie lasów państwowych oraz sprawił, że oddział
Przysposobienia Wojskowego Leśników, składający się z
pracowników nadleśnictw Ostrów
i Grabownica osiągał najlepsze wyniki wyszkolenia spośród
organizacji podległych Powiatowej Komendzie PW. Prym w
wyszkoleniu strzeleckim wiedli gajowi - myśliwi: Jan
Januszkiewicz, Marian Jutrzenka i Paweł Zyskowski, którzy na
zawodach strzeleckich zorganizowanych w 71 Pułku Piechoty
zajęli w 1935 r., pierwsze miejsca indywidualnie i
zespołowo. Włączył Nadleśnictwo w nurt życia społecznego
Ostrowi Mazowieckiej. Na powiatowej wystawie rolniczej w
Ostrowi Mazowieckiej w dniach 21- 22.10.1935 r.
zaprezentował gospodarkę leśną i łowiecką.
Leśnicy mieli ten przywilej, że mogli polować na najlepszych
terenach leśnych. Nadleśnictwo organizowało w ciągu sezonu
kilka polowań zbiorowych, na które zapraszali co
znamienitszych kolegów. Polowanie na tzw. „Dębniaku” z
uwagi na dobre rozkłady, było dla myśliwych bardzo
atrakcyjne.
Mieszkam obok „Dębniaka” - lasu rządowego, gdzie co roku
przed wojną, późną jesienią organizowane było polowanie
zbiorowe z udziałem kilkunastu myśliwych z Ostrowi, którzy
przyjeżdżali w łowisko furmankami. Polowanie organizował i
prowadził Marian Jutrzenka, pomagał mu leśniczy z Murowanki
Jan Januszkiewicz. Brali w nim udział: Kazimierz Chadajewski
- nadleśniczy, Białęski - nadleśniczy, dr Józef Świderski,
K. Gałązka ze starostwa, Jan Sapiński, Jachimowicz z
Kalinowa, Bronisław Parzuchowski, dr Eugeniusz Rytel, Jan
Radwański, Matuszewski. Pozostałych nie znałem, ale pamiętam
że wojskowych i leśników było około 10.
Naganiaczom Jutrzenka rozdawał kołatki i po polowaniu
wypłacał po złotówce (równowartość kg cukru). Najwięcej
padało zajęcy i lisów; przed wybuchem wojny były w pokocie
także sarny. Pamiętam, że na dwa - trzy lata przed wojną
zdarzyło się strzelić dzika co wywołało duże zamieszanie.
Wszyscy oglądali zwierza. Dziki rzadko spotykano, dlatego
wzbudzały zainteresowanie. Rozmnożyły się dopiero w czasie
wojny. Najwięcej było zajęcy i lisów. Jeleni nie było, za
to zajęcy i lisów bez liku (Opowiadał Jan Flak z Ugniewa).
|
|
|
Kazimierz Jutrzenka w gajówce Stawek ze
spanielem Borkiem i wyżlicą Dianą. Fot. Adolf Hartman |
Nadleśniczy Bolesław Zarzycki na tle pawilonu wystawowego. |
|
Załoga Nadleśnictwa Ostrów Mazowiecka w 1936 r. Spośród
przedstawionych leśników myśliwymi byli: Jan Januszkiewicz
(stoi drugi z prawej), Kazimierz Chadajewski, Bolesław
Zarzycki - nadleśniczowie, Marian Wojsz - prac. ds.
finansów, (siedzą trzeci, czwarty i siódmy od lewej). Ze
zbiorów Nadleśnictwa Ostrów Mazowiecka. |
Myśliwym o wyjątkowych umiejętnościach w układaniu psów
myśliwskich, prowadzeniu polowań leśnych, tropieniu
zwierzyny, celnym oku i farcie myśliwskim był gajowy Marian
Jutrzenka. Niektóre jego wyczyny przeszły do historii, a
fantazja łowiskowa
i językowa stworzyła pozostawiła potomnym
“łacinę myśliwską” (więcej o myślistwie M. Jutrzenki w
książce K. Mielnikiewicza
"O łowach w Puszczy Białej i w KŁ
“Mykita” w Ostrowi Mazowieckiej"). Jutrzenka chętnie
zapraszany był na polowania przez wielu myśliwych, sam też
dzierżawił z kolegami tereny w okolicy Wiśniewa. Polowania
zbiorowe na terenach położonych po stronie zachodniej
Ostrowi najczęściej kończyły się biesiadą w gajówce u M.
Jutrzenki, a te po wschodniej stronie miasta u restauratora
B. Parzuchowskiego (relacja Janiny Patoki z d. Jutrzenka,
ur. w 1928 r.) Polowali też oficerowie z jednostek
wojskowych 71 PP, 18 Pułku Artylerii Lekkiej, Szkoły
Podchorążych Piechoty i Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty
z pobliskiego Komorowa,
a wśród nich: płk Boruta - Spiechowicz, późniejszy generał, płk Bolesław Pileski, kpt.
SSP Władysław Gajowski, ppłk Antoni Kwiatkowski i in.
Tereny przylegające do Przyborowia opolowywali oficerowie z
jednostek w Komorowie. Przyjeżdżał z nimi Sikorski
z Ostrowi, bywał także wojskowy chirurg z Komorowa. Chłopaki
ze wsi chętnie chodzili w nagankę za złotówkę, była bieda i
każdy grosz się liczył.
Któregoś roku Kazimierz Sikorski, jak go zapamiętałem,
zawsze w kapeluszu,
z flintą i z dropiatym wyżłem, z naszym sołtysem rozdawali
chłopom za dzierżawę gruntu szczepki drzewek owocowych. Mój
ojciec i inni chłopi byli niezadowoleni, narzekali, że za
drzewko myśliwi depczą im zasiewy. Przed wojną chłop miał
niewiele do powiedzenia, godził się na dzierżawę, choć
niewiele z tego miał. Wiem, że w majątku Trynosy była broń
myśliwska, ale nie widziałem dziedzica Baczyńskiego na
polowaniu. Lasów w majątku pilnował leśniczy Rutka, chodził
on po lesie, ściągał wnyki, strzelał zające
i kuropatwy. Był
takim służbistą, że pewnego razu śmiertelnie postrzelił z
fuzji starszego mężczyznę, który uciekał z lasu
z wiązką
chrustu do palenia.
Polował też Józef Szczuka z Zalesia. Był to dystyngowany
ziemianin, który kazał nazywać się jaśnie wielmożnym panem
dziedzicem, jeździł bryczką zaprzężoną
w cztery konie, dbał o swoje włości. Dziedzic J. Szczuka był
zapalonym myśliwym
i właścicielem dużych terenów polnych i
leśnych. Polował z chartami, miał też inne psy myśliwskie,
ale ich ras nie określę.
Do Szczuki przyjeżdżali na polowanie okoliczni ziemianie i
elita ostrowska. Zapamiętałam doktorów Świderskiego i Rytla
oraz starostę. Po polowaniu myśliwi, niekiedy w towarzystwie
żon, zasiadali do karcianego stołu w salonie z bilardem, by
biesiadować do późnych godzin wieczornych, niektórzy
nocowali. Dziedzic był bardzo dobrym człowiekiem,
szanującym ludzi - wspominali Anna Kuśmierczyk i Stanisław
Podolak.
Do majątków S. Baczyńskiego i J. Szczuki w Trynosach i w
Zalesiu na polowania zbiorowe zapraszani byli znani
ostrowscy myśliwi. Jeździł tam zawsze chętny na łowy Jan
Radwański, ubrany w bryczesy, buty z cholewami i kurtkę z
kożucha. Przywoził
z proszonej zbiorówki zająca, wyjątkowo
dwa, ponieważ w majątkach polowano do puli, a goście
otrzymywali po jednym szaraku, reszta kotów szła do
spiżarni dziedzica. Żona J. Radwańskiego, Zofia po powrocie
męża z łowów, pytała zawsze czy zając jest
z lasu, czy od Matuszewicza?
Niemal w każdej większej wsi mieszkali myśliwi, najczęściej
najzamożniejsi rolnicy, polowali także właściciele
majątków, wójtowie, sołtysi, leśnicy.
W Broku znanymi myśliwymi byli Józef Wójcicki wieloletni
administrator Broku, działacz społeczny, Eugeniusz Morawski
właściciel ziemski, Józef Kozakiewicz członek Powiatowej
Rady Łowieckiej oraz leśnicy z pokolenia na pokolenie:
Michał, Hipolit, Jan, dwóch Bronisławów i Bolesław
Frankowscy.
W okolicach Długosiodła mieli swoje obwody: Wacław Sikorski
- właściciel tartaku w Przetyczy, Rogalski, Karol Dąbrowski
- dziedzic z Lipnik.
W Porębie polowali: Franciszek Gałązka z Udrzyna, Rytlewski
z Poręby, Franciszek Kulesza - wójt gminy, który prawie w
każdą niedzielę sezonu wyruszał ze strzelbą w pole i
przynosił po kilka zajęcy i kuropatw. Strzelbę miał też
Bolesław Malewski kierownik szkoły, bardzo szanowany
obywatel, uczynny, chętny do niesienia pomocy, leczył
zwierzęta domowe, doradzał w kłopotach, a nawet odbierał
porody. Na polowania zbiorowe do Franciszka Kuleszy
przyjeżdżali zaprzyjaźnieni myśliwi wozami konnymi lub
eleganckimi bryczkami na resorach. Każdy wyjeżdżał
z kilkoma zającami. Oprócz wymienionych wcześniej myśliwych
w polowaniach brał udział Jastrzębski - właściciel
pobliskiego majątku. Polowania
w lasach wokół Poręby
organizowali gajowi dla administracji lasów państwowych.
Uczestniczyli w nich Franciszek Kulesza i Bolesław Malewski
(opowiadała Monika Kulesza).
W okolicach Jasienicy i Kalinowa dzierżawili tereny płk
Roman Jachimowicz, ks. Eugeniusz Gosiewski z Jasienicy oraz
rolnicy Edward Wagner i J. Uściłowski. Polowali oni
indywidualnie na zające i kuropatwy, polowań zbiorowych nie
było. Wokół Niegowca i Daniłowa strzelał zające, lisy i
kuropatwy Julian Maleńki, a w okolicach Małkini Jan Kowalski
i Czesław Założyński.
W Złotorii zapalonym myśliwym był Tadeusz Podbielski,
szwoleżer z Legionów Piłsudskiego, który otrzymał w 1923 r.
kilkadziesiąt hektarów z zabudowaniami
z rozparcelowanego majątku po carskim generale Konstandzie.
Polowania odbywały się kilka razy w sezonie (2-3 razy od
grudnia do połowy lutego) z udziałem 5-6 myśliwych, w tym
Stanisława Piętki z Podmianówka - rolnika, Zygmunta
Wnorowskiego z majątku w Niemirach, Wincentego
Zawistowskiego ze Skłodów Średnich - bogatego rolnika i
brata właściciela majątku - księdza kanonika Jana
Podbielskiego z Warszawy - znanego w stolicy społecznika,
uzdrowiciela, zarządzającego parafią na Woli. Polowania
polne prowadzone były w kotły a w prywatnym lesie
pędzeniami na linię. Naganiaczom, po dwóch na myśliwego,
płacono po 1,50 zł (1/2 litra wódki kosztowało 2 złote).
Zajęcy nie było za wiele, ale każdy, jak dobrze strzelał,
upolował po kilka na strzelbę, trafiał się też lis. Dzików
nie było. Najlepiej strzelał ksiądz Podbielski, prawie nie
pudłował, nawet na duże odległości. Nagance przywoził z
Warszawy coś do przekąszenia, najczęściej ryby w occie.
Ksiądz Jan zawsze po przyniesieniu zająca dawał parę groszy,
w odróżnieniu od innych myśliwych. Na polowaniu nie pito
wódki. Dopiero w dworku myśliwi zasiadali do stołu,
biesiadowali, często grali w karty. Tadeusz Podbielski
polował na własnym gruncie i polach okolicznych sąsiadów. Za
możliwość polowania, na prośbę chłopów, od których
dzierżawił tereny łowieckie, wybudował we wsi murowaną
kapliczkę dla drewnianej figury św. Nepomucena, w miejsce
zniszczonej zębem czasu. Figura św. przypłynęła do Złotorii
w czasie powodzi i tu się zatrzymała. (Edward Zalewski).
Kapliczka stoi do dzisiaj, ale figurka Świętego jest w
opłakanym stanie.
Duże tereny łowieckie w trzech gminach, niezbędne do polowań
z ogarami sięgające aż po Żabikowo k. Zambrowa, dzierżawił
Jan Sapiński - rolnik z Ostrowi. Był on ostatnim w powiecie
gończarzem, ogary przywiózł z syberyjskiego zesłania, tam
też z nimi polował na bielaki. Sapiński był bardzo gościnny,
często zapraszał na swe tereny ostrowskich myśliwych.
Syn Jana Sapińskiego - Kazimierz wspominał w 1996 r.:
W 1919 roku przywiózł mnie ojciec z Rosji do niepodległej
Polski razem z dwoma ogarami rasy kostromskiej. Byliśmy
rówieśnikami, psy i ja mieliśmy po trzy miesiące. Ojciec
darzył sentymentem ogary, polował
z nimi za cara. W Ostrowi
dochowaliśmy się sfory liczącej 6 sztuk. Szczególnie mile
wspominam sukę „Ledę”, która była tzw. „zawodiło”, pierwsza
dawała głos, za nią zaczynały grać pozostałe.
Ojciec przed wojną dzierżawił tereny w trzech gminach, aż
pod Żabikowo w powiecie zambrowskim, bowiem psy gończe
wymagały dużej przestrzeni. Spod ogarów nie strzelało się
dużo szaraków, najbardziej jednak liczył się smak polowań
i
doznane na nich wrażenia. Mieliśmy też wyżła, który
aportował strzelone spod gończych zające. Była oczywiście
tradycyjna dla psów odprawa z zajęczych skoków.
Przed wojną polowania zbiorowe odbywały się głównie w kotły.
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z polem, miałem 15 lat i
strzelbę - dwunastkę, pożyczoną od pana Bronisława
Parzuchowskiego. Polowaliśmy w 7 strzelb na polach
Prosienicy
i Żochowa. W pierwszym kotle były tylko 2
zające, strzelone przeze mnie. Doktor Świderski po pędzeniu
powiedział ojcu - No, Jasiu, Twój Kazio nauczył się strzelać
na pomyczka. Zostałem królem polowania. O nagankę nie było
trudno, płaciło się naganiaczowi równowartość zająca, za
którego Żydzi dawali 1 zł 80 gr. Za noszenie zajęcy dodawało
się 50 groszy.
Zajęcy przed wojną było bardzo mało. Pokot liczący 2 - 3 koty
na strzelbę uznawaliśmy za udany. Panoszyło się niesamowicie
kłusownictwo. We wsiach były po 2 - 3 nielegalne strzelby,
kwitło wnykarstwo, kary za ten proceder były bardzo małe.
Patrząc na dzisiejsze zwyczaje, można powiedzieć, że
historia lubi się powtarzać. Natomiast ptactwa mieliśmy pod
dostatkiem. Kuropatwy podrywały się co krok, wystarczyło
wyjść za płot naszego moczydła żeby mieć pełne ręce roboty,
pies nie nadążył wystawiać. W sezonie na terenach ojca
polował kto chciał. Zresztą w Ostrowi było zaledwie paru
myśliwych, ludzi „ze świecznika”, wszyscy znali się
wybornie, każdy
u każdego czuł się, jak u siebie. Nie było żadnego problemu
strzelić 30 - 40 kur w ciągu jednego wyjścia w pole. Po
powrocie z gimnazjum przebierałem się szybko, brałem ojca
„dwudziestkę”, psa, troki i byłem w swoim żywiole. Karty
myśliwskiej oczywiście nie miałem, ale kto mnie mógł
kontrolować na terenie ojca?
Kaczek było w bród za sprawą licznych bagienek i oczywiście
bagien w okolicy Prosienicy, Gut i Zakrzewka. Pamiętam świst
lotek i głośne kwakanie lecących na żerowiska krzyżówek.
Staliśmy wówczas na przelotach i grzaliśmy lufy dymnym
prochem. Po takiej palbie nad łąką wznosił się jeden tuman
dymu i charakterystyczny zapach prochu.
Ojciec znał się z płk. Borutą - Spiechowiczem, późniejszym
generałem, dowódcą 71 pułku piechoty, z którym polowała jego
żona. Podczas wieczornych kaczych przelotów w Zakrzewku
ojciec usłyszał głos pani Spiechowiczowej, wzywający
ratunku. Nie tracąc głowy, wyłamał kilka olszaków i
doczołgał się do tonącej w bagiennej mazi Diany. Po latach,
kiedy dorosłem, opowiadał mi, że największą dla niego
przyjemnością tego dnia było dokładne czyszczenie z błota
pechowej myśliwej.
Ojciec polował w majątkach, uczestniczył również w corocznie
organizowanych przez dowództwo garnizonu na pobliskim
poligonie polowaniach zbiorowych,
z udziałem kadry oficerskiej i licznie zapraszanych gości.
Na jednym z takich polowań padło ponad 100 zajęcy, lecz
ojciec nie oddał nawet jednego strzału.
Zwierzyny grubej nie było prawie wcale. Zresztą w lasach
można było polować tylko na zaproszenie leśników.
Wydarzeniem wśród myśliwych było strzelenie przez doktora
Rytla w „warszawskim lesie” 40. kilogramowego wycinka.
Na naszym moczydle trzymaliśmy krekuchy i strzelaliśmy
rocznie kilkadziesiąt kaczek północnych. Lęgowych nie wolno
było strzelać.
Przed samą wojną dostałem od szwagra dwunastkę. Po
wkroczeniu Niemców ojciec swoją strzelbę oddał okupantowi,
a moją schował pod sufitem. Niestety, chałupa się spaliła.
Po wojnie wznowiłem działalność myśliwską, początkowo razem
z ojcem polowałem w „Mykicie”, gdzie przez rok piastowałem
nawet stanowisko prezesa koła, po czym wyjechałem z
rodzinnej Ostrowi.
Na granicy powiatu ostrowskiego i łomżyńskiego bogatymi
gospodarzami byli Radwańscy i Głęboccy. Polowali oni na
własnych gruntach, ponieważ mieli ich około 200 ha. Jan
Radwański z kuzynem kpt. Władysławem Nowakowskim z 30 Pułku
Strzelców Kaniowskich w Warszawie jeździli na dobre zające
do rodzinnych Radwan do swego szwagra Wincentego
Głębockiego.
W gminie Stary Lubotyń rodziną z tradycjami myśliwskimi byli
Podbielscy Telesfor i jego syn Aleksander, który dzierżawił
grunty kilku wsi: Turobina, Koskowa, Budziszek, Gniazdowa i
Rogowa.
Polowanie dla mojego dziadka Aleksandra, rolnika na 6. ha
ziemi było bardzo kosztowne. Babcia krzywiła się na to
hobby, bowiem same opłaty w starostwie rocznie wynosiły
36,50 zł. (10 zł za kartę łowiecką, 10 zł na Powiatową Radę
Łowiecką, 16,50 zł na znaczki stemplowe do podań na
posiadanie broni i za kartę łowiecką). Tenuta dzierżawna dla
właścicieli gruntów była zamieniana na prace na rzecz
mieszkańców wsi. Myśliwi budowali i remontowali krzyże we
wsi oraz wykonywali inne prace na rzecz społeczności
wiejskiej. Dziadek był bardzo gościnny i towarzyski.
Motocyklem
z koszem przyjeżdżali do niego na polowania indywidualne i
zbiorowe 3 pułkownicy
z Komorowa (nazwisk nie zapamiętałem), którzy dobrze płacili
chłopakom za noszenie kuropatw i zajęcy, korzystał z tej
okazji mój ojciec Edmund, powojenny myś-liwy. Wieczorem
babcia robiła kolację, podczas której były ożywione dyskusje
przy kieliszku mocniejszego trunku. Dziadek przyjaźnił się z
Janem Sapińskim, Wacławem Sikorskim i dr. Józefem
Świderskim, którzy także przyjeżdżali na zające. Polowano na
pomyka i zbiorowo w kotły. Zajęcy było dużo, podobnie
kuropatw. Na Orzu i licznych bagienkach bytowały kaczki.
Bardzo poszukiwane były lisy, wydry i kuny, za które dobrze
płacili Żydzi. Kupowali oni lisy po 5 a zające po 2 zł. Kuny
i wydry były bardzo drogie. Dziadek na wydry chodził nad
Orz, był tam zbiornik spiętrzający wodę przed młynem.
Posługiwał się początkowo kurkową damascenką (dziwerówką),
którą przed wojną wymienił na dobrej klasy bezkurkówkę.
Sobie tylko znanym sposobem przekonał Niemca, nie oddał
broni i przechował ją w ulu przez całą wojnę.
W gminie Lubotyń kartę łowiecką miało kilku znajomych i
kolegów Aleksandra Podbielskiego.
Rogówek był własnością Rutkowskiego, wójta Lubotynia
jeżdżącego do pracy i na łowy motocyklem z przyczepą. Zginął
z całą rodziną z rąk Rosjan, wydany przez swego fornala.
Jan Supiński, bardzo wpływowy wyższej rangi oficer pracujący
w Łomży, mieszkaniec Rogowa, dobry myśliwy, zabierał sankami
dziadka i Jana Zarębę, też
z Rogowa na polowania do Białowieży. Amunicję elaborowali
przeważnie sami myśliwi z półproduktów kupowanych u Żydów
za okazaniem karty łowieckiej. Czasami próbowali sami
wytwarzać proch dymny używając saletry, siarki i
sproszkowanych suchych liści. (Janusz Podbielski)
Na ugniewskich polach polowali bogaci gospodarze, bracia
Piotr i Kazimierz Ugniewscy. Przyjeżdżali do nich myśliwi z
Ostrowi Mazowieckiej Marian Jutrzenka - gajowy i K. Gałązka.
Na wschodnich terenach powiatu w Bolędach, w około 100
hektarowym majątku, odziedziczonym przez żonę Marię z d.
Szulborską, polował Józef Świderski znany ostrowski lekarz,
późniejszy założyciel KŁ „Mykita”.
Tereny w Przeździecku, należące do rodziny Przeździeckich i
kilku sąsiednich gospodarzy, dzierżawił Eustachy Jaroszenko
- geometra z Warszawy, który dokonywał komasacji gruntów.
Zajęcy, kuropatw, kaczek było dużo, pojawiały się sarny,
dziki widywano rzadko, tylko jako przechodnie, ponieważ w
tamtym terenie nie było większych kompleksów leśnych.
Największe polowania organizował emerytowany pułkownik
Wiktor Jakubski
z Siedlisk k. Czyżewa, miłośnik koni (posiadał hodowlę koni
zarodowych). Tereny wokół Przeździecka pułkownik opolowywał
na ogół raz w sezonie zimowym.
W polowaniu brało udział kilkunastu myśliwych zapraszanych
przez niego z okolicznych majątków. Polowano w kotły,
naganiacze dostawali po 1,50 zł, a za noszenie zajęcy
dodatkowo 50 groszy. Zwierzyny było sporo, strzelano zające,
lisy, kuropatwy. Wiktor Jakubski był znanym w okolicy
działaczem łowieckim i społecznym, wybieranym przez kilka
lat z rzędu na delegata powiatowego PZSŁ. Za możliwość
polowania na chłopskich gruntach postawił na drodze do
Czyżewa okazały krzyż. Informacje o rozkładach zamieszczał w
Łowcu Polskim (S. Przeździecki).
Dr E. Rytel w sprawozdaniu opisał dość szczegółowo
występowanie i stany zwierzyny w ostrowskich łowiskach.
Potwierdzają się zebrane przez autora relacje mieszkańców
powiatu z oceną dr. Rytla zamieszczoną w „Łowcu Polskim”:
(...) W powiecie ostrowsko-mazowieckim gros zwierzyny łownej
stanowią zające-szaraki i kuropatwy; pozatem na terenie
lasów państwowych: sarny, cietrzewie i lisy. Nadleśnictw
państwowych, podległych Dyrekcji Siedleckiej, jest na
terenie powiatu pięć. (w 1934 roku funkcjonowały
nadleśnictwa: Ostrów - nadleśniczy Bolesław Zarzycki; Jegiel
- nadl. Stanisław Maleszewski; Brok - nadl. Józef
Rychlewski; Grabownica - nadl. Franciszek Pietrzak i
Wiśniewo - nadleśniczy Jan Staszkiewicz, przyp. K.M.).
Od kilku lat na terenie nadleśnictwa Jegiel utrzymuje się
stadko dzików, w roku sprawozdawczym stadko liczyło 11
sztuk, z czego dwie lochy, a reszta wycinki i warchlaki,
stadko to niejednokrotnie przechodzi na teren sąsiedniego
nadleśnictwa Leszczydół, położonego już na terenie Dyrekcji
Warszawskiej. W roku bieżącym gajowi spotkali dwie sztuki
dzików, prawdopodobnie wędrownych, na terenie nadleśnictwa
państwowego Ostrów, w odległości kilku kilometrów od miasta.
Cietrzewie spotyka się na terenie wszystkich nadleśnictw,
największe jednak skupienie ich jest w nadleśnictwie Brok.
Naogół daje się zauważyć znaczną przewagę ilościową kogutów.
Na terenie nadleśnictwa Jegiel spotyka się kilka sztuk
bażantów. Kaczki dzikie, przeważnie krzyżówki, gnieżdżą się na
rozlewiskach i dołach starego koryta Bugu, oraz na
nielicznych w powiecie bagienkach i oparzeliskach, które
notabene w letnich miesiącach wysychają.
Ciągi słonek w okolicy miasta Ostrowi, tak wiosenne jakoteż
jesienne, są bardzo nieliczne i krótkotrwałe. Sarn jest
kilkadziesiąt sztuk w lasach państwowych. W czasie mego
siedmioletniego pobytu na terenie tutejszego powiatu nie
odstrzelono ani jednej sztuki, atoli widać bardzo nieznaczny
przyrost ilościowy, co należy tłomaczyć w części sprawą
kłusownictwa na sztuki dorosłe, częściowo
prawdopodobieństwem wyłapywania młodych.
W roku sprawozdawczym stan zajęcy naogół zmniejszył się
w
stosunku do lat poprzednich, na co wpłynęły niepomyślne
warunki atmosferyczne w czasie wiosennych
i letnich lęgów. Jedynie na terenie nadleśnictwa Ostrów,
dzięki sprężystej gospodarce p. nadleśniczego Bolesława
Zarzyckiego, stan zwierzyny od trzech lat się zwiększa,
a co jest charakterystyczne, że obok wzrastania liczby sarn,
zajęcy i cietrzewi - po-mnaża się również ilość lisów.
Dla kuropatw rok sprawozdawczy również był niepomyślny,
pomimo znacznej obfitości tych ptaków w naszym powiecie,
jednak lęgi w znacznym odsetku poprze-padały, z powodu
szeregu ulewnych deszczów
w okresie wykluwania się młodych,
co uwidoczniło się na polowaniach, gdy ubijano 50 - 60 %
starek. Polowania urządzane są przez poszczególnych
myśliwych na ich terenach, lub przez nadleśnictwa. Na 19-tu
polowaniach zbiorowych (w sezonie 1935/36 przyp. K.M.)
ubito: zajęcy 596, kuropatw 34, lisów 12, cietrzewia,
kwiczoła, bekasika, jastrzębi 5, wron 3 oraz psa. Ogólnej
ilości ubitych kuropatw i kaczek podać nie mogę, myśliwi
bowiem nie prowadzą ewidencji ubijanej zwierzyny,
a nawet w
przybliżeniu trudno jest zebrać dane. Przypuszczam, iż
kaczek pada corocznie kilkaset, a kuropatw ponad dwa
ty-siące.33
W 1931 lub 1932 r. płk Ludwikowi Bociańskiemu przywieziono w
darze z Mołodeczna rudel sarn, liczący 8 osobników różnej
płci, zwierzyny rzadkiej wówczas
w ostrowskich lasach. Sarny, do czasu wybudowania zagrody w
lasku za jednostką wojskową, przetrzymywano na ogrodzonym
terenie kortów tenisowych. Sarny w zagrodzie zaczęły padać,
ostatnie sztuki wypuszczono na wolność po czym słuch o nich
zaginął.34
Kłusownictwo i szkodnictwo łowieckie we wszystkich regionach
Polski występowało zawsze. Powiat ostrowski nie był i nie
jest w tej mierze wyjątkiem. Wacław Srzednicki i Eugeniusz
Rytel delegaci powiatowi Polskiego Związku Stowarzyszeń
Łowieckich
w swych sprawozdaniach pisali: W powiecie ostrowskim największą plagą są psy, jest bowiem
od dawna ustalony zwyczaj, że każdy gospodarz prowadzi z
sobą psa w czasie wiosennych i jesiennych robót polnych. Psy
te wałęsają się po polu i w najokropniejszy sposób tępią
zwierzynę, szczególnie na wiosnę, zaprawiają się łatwo
wiosenną zdobyczą i polują same nawet zimą. W tym roku
(sezon 1932/3 przyp. K.M.) w czasie zbiorowych polowań zbiorowych towarzystwa, padło 11 psów na polach, 3 w
lasach. Prosiłem pisemnie p. starostę o wydanie zarządzenia,
by psy podwórzowe były wiązane, lecz dotąd skutku to nie
odniosło. Walka z kłusownictwem i wnykarstwem prowadzona
jest intensywnie, p. starosta za przewinienia łowieckie
wyznacza surowe kary.
Sprawa tępienia kłusownictwa przybrała szerszy zasięg od
maja ubiegłego roku, odkąd na czele powiatu stanął nowy
starosta, myśliwy. W okresie tym ukarano administracyjnie
za kłusownictwo 38 osób, za wnykarstwo 2 osoby,
skonfiskowano broni myśliwskiej 22 sztuki. Rozpiętość kar
pieniężnych wahała się od 10 do 50 zł., a kar aresztem
bezwzględnym - od 5 do 25 dni.35
Mieszkańcy wsi doskonale znali miejscowych kłusowników. W
Przyjmach znana była rodzina T., której członkowie kłusowali
też za cara. Objeżdżali oni pola saniami, lokalizowali
kotliny zajęcy, przyjeżdżali za jakiś czas z bronią i
strzelali. W Jelonkach był kłusownik Edward K., posiadacz
nielegalnej broni. Podsypywał plewy za mur cmentarza, czekał
na kuropatwy i strzelał w środek stada. W Ugniewie Stanisław
K. systematycznie zastawiał wnyki przy lisich norach. Za
skórkę lisa można było dostać 5 złotych, więc był to
proceder opłacalny. Kłusownicy byli bezwzględni, zwłaszcza
ci z bronią. Dochodziło do zabójstw policjantów
i strażników
leśnych.
Patrolujący posterunkowy Szulc i posterunkowy Jasienica na
polach wsi Ruskołęki Stare, gm. Jasienica (Ostrowia-Mazow.)
zauważyli dwóch kłusowników. Ci, widząc policjantów, nie
zatrzymali się na ich wezwanie, lecz poczęli uciekać.
Posterunkowy Szulc dosiadłszy konia, którego wypożyczył od
przejeżdżającego wieśniaka, podążył za uciekającymi. Kiedy
ścigani znaleźli się w odległości 100 metrów od policjanta,
wówczas jeden z nich wystrzelił dwukrotnie z dubeltówki,
raniąc posterunkowego Szulca w twarz oraz piersi, poczem
zbiegli. Dochodzenie ustaliło, że kłusownikami oraz
sprawcami zamachu na życie policjanta byli: Aleksander
Kalupa
i Michał Doncer, obydwaj zamieszkali we wsi wyżej
wspomnianej. Doncer został ujęty, Kalupa zaś zbiegł, wobec
czego zarządzono za nim pościg. Rannego policjanta
przewieziono do szpitala w Ostrowiu.36
Myśliwi wspomagali wdowy po ofiarach kłusowników. Oficerskie
Garnizonowe Koło Myśliwskie w Ostrowi Mazowieckiej urządziło
w karnawale 1928 r. „bigos myśliwski z tańcami i brydżem” w
salach kasyna oficerskiej szkoły piechoty w Komorowie.
Dochód z „bigosu” przeznaczono na sieroty po strażnikach
łowieckich poległych w walce z kłusownikami.
Właściciele lasów państwowych i prywatnych zatrudniali
gajowych i strażników leśnych. Byli nimi: Hipolit
Andrzejczyk - strażnik leśny u Piotra Wnorowskiego
w majątku Niemiry, Franciszek Więcławik u Tomasza
Grąbczewskiego w majątku Pułazie oraz gajowi: Zdzisław
Skrzecz - majątek Zgorzałowo, Aleksander Pałubiński i
Aleksander Kowalczyk - majątek Trynosy, Józef Wdowiak -
majątek Zalesie, Jan Pietrzak - majątek Zaszków.37
Łowiecką działalność organizacyjną przerwała brutalne II
wojna światowa. |
|
|
Przasnysz |
|
|
|
W Przasnyszu już w 1921 r. funkcjonowało
Towarzystwo Miłośników Myślistwa, które istniało
jeszcze w 1934 r. Spisy delegatów PZSŁ dowodzą, że życie
organizacyjne było rozwinięte. Z kalendarzy myśliwskich
wydawanych pod redakcją Walentego Garczyńskiego, wynika że
powiat przasnyski w latach 1934 - 1939 reprezentowany był
corocznie przez delegatów powiatowych PZSŁ. Byli nimi:
W 1934 r. i w 1935 r.: Michał Kwiatkowski - Przasnysz,
Lucjan Regis - Baranowo, Puszcza Płodownicka, Alfred
Zwolanowski - Przasnysz Przejmy.
- 1936 - Michał Kwiatkowski - Przasnysz, Lucjan Regis -
Baranowo, Puszcza Płodownicka,
- 1937 - Michał Kwiatkowski;
- 1938 - Michał Kwiatkowski - łowczy z Przasnysza, Michał
Bojanowski - Chojnowo, Tadeusz Sawicki - Parciaki, Alfed
Zwolanowski - Przasnysz Przejmy.
- 1939 - Michał Kwiatkowski - łowczy z Przasnysza, Michał
Bojanowski - Przasnysz Chojnowo, Stanisław Bajdecki -
Janowo, Bronisław Lityński - Chorzele Rycice, Kazimierz
Rzepecki - Baranowo, Alfed Zwolanowski - Przasnysz Przejmy -
podłowczowie; Antoni Gumiński - Przasnysz Błonie, Antoni
Olszewski - Chorzele, Zygmunt Przepałkowski - starosta -
członkowie, Zygmunt Przepałkowski, Michał Kwiatkowski -
delegaci.
O stanie przasnyskiego łowiectwa w latach 1932- 1933
dowiadujemy się ze sprawozdania delegata powiatowego PZSŁ
Michała Kwiatkowskiego, zamieszczonego w Łowcu Polskim:38
Ogólny obszar powiatu przasnyskiego (woj.
warszawskie) wynosi 141 349 ha, w czem zarejestrowanych
obwodów łowieckich własnych 17.000 ha, stanowiących około
4/5 powierzchni większej własności, i 25.000 ha obwodów
wspólnych. Kółek łowieckich jest 2, Towarzystwo Myśliwskie -
1.
Kart łowieckich w roku 1932 wydano 154, w roku 1933 - 143, w
tem 34 karty dla funkcjonariuszy lasów państwowych.
Pozwolenia na broń bez prawa polowania zostały wydane
strażnikom łowieckim oraz straży leśnej lasów prywatnych
celem tępienia drapieżników. Starostwo przasnyskie odnosi
się do działalności delegatów P.Z.S.Ł. bardzo życzliwie
udzielając wszelkiej pomocy w ich poczynaniach. Szczególnie
to należy podkreślić od czasu, kiedy starostą powiatu
przasnyskiego został p. Antoni Wojciechowski, zamiłowany, o
wysokiej etyce myśliwy. Zaznaczyć też należy, ze
kłusownictwo i wnykarstwo w ostatnich dwóch latach znacznie
się zmniejszyły. Wielkie zasługi pod tym względem położyła
miejscowa policja.
Dzięki wyjątkowej energii miejscowego komendanta
powiatowego p. Stanisława Moszyńskiego, oraz starszego
przodownika, Stanisława Niszczoty, od 1 sierpnia 1933 roku
do 1 lutego 1934 r. odebrano nielegalnie posiadanej broni
108 sztuk.
Odnośnie zwierzostanów stwierdzić należy znaczny
przyrost zajęcy oraz poprawienie się ilości sarn w
państwowym nadleśnictwie Projmy.
Południowa część, posiadając ziemie urodzajne, o dość
wysokiej kulturze rolnej, obfituje w kuropatwy. W północnej
zaś części powiatu, przeważnie leśnej, coraz więcej przybywa
cietrzewi, zwłaszcza w lasach Puszczy Płodownickiej, będącej
pod umiejętnym kierownictwem p. Nadleśniczego Lucjana Regisa.
W obrębie powiatu znajdują się dość duże tereny
państwowe: około 18.000 ha nadleśnictwa Projmy, Parciaki,
Pruskołęka, Seborki, Janowo. Na tych terenach, na 4/5
ogólnego obszaru gospodaruje Dyrekcja Lasów, na pozostałej
części dzierżawcy. Zwierzostan na tych terenach w ostatnich
dwóch latach znaczne się poprawił z wyjątkiem terenu,
wchodzącego w skład nadleśnictwa Janowo, gdzie dzięki
niedołęstwu straży, wnykarstwo grasuje w pełni. Najlepszym
dowodem powiększenia się ilości zwierzyny w 4-ch wyżej
wymienionych nadleśnictwach jest fakt, że w rewirach o
po-wierzchni około 1000 ha, w których dawniej padało na
jednodniowym polowaniu 5-15 zajęcy, w sezonie bieżącym
upolowano od 50-90 sztuk. Nadmienić muszę, że tak wydatnie
zwiększony stan zwierzyny na terenach państwowych,
zawdzięczać należy dbałości funkcjonariuszy administracji
leśnej, przez ściganie kłusowników, wnykarzy i tępienie
drapieżników. W nadleśnictwie Projmy jedna czwarta
powierzchni linji oddziałowych uprawiana jest pod pólka
łowieckie, na których kultywuje się: jarmuż, kapustę
zajęczą, seradelę, łubin wieczny i żółty. Zimą stosuje się
paszę w postaci liściarki słodkiego siana i pewnej ilości
buraków.
Na terenie, dzierżawionym przez miejscowego starostę p.
A. Wojciechowskiego, leśnictwa Lipa, wchodzącego w skład
nadleśnictwa Projmy, gospodarka niczem nie różni się od
gospodarki prowadzonej tam od 4-ch lat przez nadleśniczego
A. Krolanowskiego. |
|
|
Wyszków |
|
|
|
Tereny
dzisiejszego powiatu wyszkowskiego przed wojną położone były
w powiatach pułtuskim i ostrowskim.
Myśliwi indywidualnie dzierżawili tereny łowieckie. Po
spisaniu umowy na minimum 6 lat z mieszkańcami wsi
tworzącymi spółkę łowiecką, poświadczoną przez sołtysa, po
opłaceniu opłat w starostwie, można było polować wg zasad
określonych w „Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z
dnia 3 grudnia 1927 r. o prawie łowieckim”39
Właściciel gruntu powyżej 100 ha powierzchni ciągłej, po
zarejestrowaniu go w starostwie, uzyskiwał tzw. obwód własny
i po opłaceniu podatku mógł na nim polować.
Na terenach własnych polowali ziemianie. Jednym z nich
był Edmund Skarżyński z Rybienka k. Wyszkowa. W jego majątku
odbywały się polowania zbiorowe dla okolicznych znanych i
szanowanych myśliwych. Właściciel prowadził racjonalną
gospodarkę łowiecką, o czym świadczą wyniki polowań,
zdecydowanie lepsze niż
w majątkach powiatu ostrowskiego. Z Łowca Polskiego wiemy,
że 22 grudnia odbyło się polowanie w Rybienku (powiat
Pułtusk) u p. Edmunda Skarżyńskiego. Pomimo odwilży zabito w
14 strzelb 200 zajęcy. Królował p. inż. Kuczyński z
Wyszkowa, mając na rozkładzie 22 sztuki. Strzelano dobrze.
Godne uznania i pochwały są starania właściciela, dzięki
którym zwierzostan od lat paru znacznie się poprawił.40 |
|
|
|
Florian Karłowicz z Porządzia - współzałożyciel Centralnego
Związku Wiejskich Kółek Myśliwskich, Mikołaj Godleś -rolnik
i Adam Godleś - wójt Wielątek - przedwojenni myśliwi z
okolic Wyszkowa. |
|
|
|
|
|
Uchwała zebrania wiejskiego wsi
Leszczydół Kolonja, gminy Wyszków, pow. Pułtuskiego, dnia
stycznia 1929 roku.
Z ogólnej liczby osób mających prawo głosu na wiejskim
zebraniu stawiło się ...osób. - Zebraniu temu komplet prawny
mającemu sołtys wsi Leszczydół-Kolonja Jan Kempka zalecił
ogólnemu zgromadzeniu wypuścić w dzierżawę pół polowania
Mikołajowi Godlesiowi mieszkańcowi wsi Leszczygół-Kolonja w
ilości 1144 morgów.
Zebranie wiejskie po wysłuchaniu powyższego oraz po wspólnej
między sobą naradzie jednogłośnie uchwala: Wypuścić grunta
wsi Leszczydół-Kolonja w ilości 1144 morgów w dzierżawę pół
polowania Mikołajowi Godlesiowi na lat 6 (sześć) licząc od
dnia 20 grudnia 1929 roku do dnia 20 grudnia 1935 roku
włącznie za dobrowolnie umówioną sumę … złotych rocznie
płatną z góry każdego roku. Na tym niniejsza uchwała
zakończona przeczytana i podpisana. |
|
|
Edmund Skarżyński
należał do Polskiego Związku Stowarzyszeń Łowieckich,
prenumerował Łowca Polskiego, czasami do niego pisywał:
Wiedząc, że w „Łowcu Polskim zamieszczają. Sz. Panowie
ciekawe zdarzenia, dotyczące naszego zwierzostanu i
wyjątkowych wypadków spotkania zwierza, oddawna
wyniszczonego w naszych lasach, komunikuję fakt następujący,
przezmnie sprawdzony i za którego autentyczność ręczę.
Wiosną roku bieżącego słyszałem od pana Iglikowskiego,
nadleśniczego nadleśnictwa rządowego Jegiel, położonego w
powiecie Ostrowskim, koło granicy mojego powiatu
Pułtuskiego, o 15 kilom. od miasteczka Wyszków n. Bugiem, że
w lasach tych tuła się pojedyńczy wilk, robiący szkody w
sarnach, których w lasach powierzonych p. Iglikowskiemu jest
dosyć dużo.
Dnia 6 września ludzie koszący moje łąki, należące do folw.
Rybno, położone koło wsi Gulczew, tj. mniej więcej o 25 klm.
od lasów, gdzie wilk przebywał przez lato, widzieli tego
wilka, przechodzącego przez łąki. Łąki te w linji
powietrznej nie są więcej odległe od Warszawy jak 40
kilometrów.
Wieczorem tegoż dnia, przed zachodem słońca, gospodarz wsi
Gulczew Jan Wróbel sprzątając z pola owies i na furę,
zaprzężoną w dobrego konia, został napadnięty przez wilka.
Wilk natarczywie i śmiało rzucał się na konia, który bronił
się przednimi kopytami, a właściciel, nie mając w ręku
żadnego narzędzia, a nawet kija, odstraszał wilka krzykiem.
Obrona ta trwała 1 i pół godziny, gdyż chłop co parę kroków
przystawał na wązkiej, polnej dróżce, którą wilk mu
zagradzał, a gdy koń na niego najeżdżał, rzucał się na niego
i tylko wyjątkowej sile zawdzięczać można to, że wilk bywał
za każdym razem odpędzony. W ten sposób wilk doprowadził
furę do wsi, gdzie ludzie; słysząc rozpaczliwe krzyki
napadniętego, wybiegli, wilk powoli zrejterował do lasów
dóbr Somianka. Wróbel, którego na drugi dzień wypytywałem o
szczegóły jego przygody, zdawał mi relację, szeptem, gdyż
zupełnie zachrypł od wrzasków, jakimi bronił się od
napastnika.41
Wprawdzie notatka niewiele mówi o organizacji łowiectwa na
ziemi wyszkowskiej, ale daje obraz liczebności saren i
wilków w okolicznych lasach.
W Somiance k. Wyszkowa polował w swych włościach Władysław
Müller, członek PZSŁ. Polowali też włościanie. W okolicach
Leszczydołu Mikołaj Godleś - rolnik i Józef Białczak -
sekretarz nadleśnictwa Wyszków założyli jedno z pierwszych w
tym rejonie prywatnych kółek myśliwskich, wnosząc do niego
własne dzierżawione tereny łowieckie. Za sześcioletnią
dzierżawę postawili oni krzyż w Leszczydole Pustkach,
stojący do dzisiaj. Polował także Adam Godleś - wójt
Wielątek oraz Bolesław Godleś s. Mikołaja do niedawna
polujący najstarszy myśliwy okręgu ostrołęckiego, od którego
pochodzą ww. informacje.
Delegatami PZSŁ z terenu wyszkowskiego w latach 1933 i 1934
byli Władysław Müller z Wyszkowa- Somianki i Edward
Skarżyński z Wyszkowa - Rybienka. W latach 1938 i 1939
delegatem PZSŁ był Edmund Skarżyński.
Ciekawą kartę
łowiectwa włościańskiego o znaczeniu krajowym, stworzył
Florian Karłłowicz z Porządzia w ówczesnym powiecie
pułtuskim, dziś wyszkowskim.
W 1925 r. w Warszawie na I Zjeździe zwołanym przez
redakcję „Nowin Ludowych powstał Centralny Związek Wiejskich
Kółek Myśliwskich, skupiający myśliwych - drobnych rolników.
27 stycznia 1927 r. po dość trudnej i długiej procedurze
legalizacji stowarzyszenia, zatwierdzenia statutu, rozpoczął
działalność. W komitecie założycielskim związku figuruje
Florian Karłowicz
z Porządzia w powiecie pułtuskim, obecnie wyszkowskim, a
wśród założycieli organizacji jest Wiejskie Kół-ko
Myśliwskie
z Porządzia, jedno z czterech kół założycieli organizacji
wiejskich myśliwych.42 Do kółka tego, oprócz F. Karłowicza -
prezesa
i członka Wydziału Wykonawczego CZWKM, należeli m.in. Józef
Morka z Porządzia, Piórkowski z Ochudna, Bolesław Godleś
z Natalina.43 |
Krzysztof Mielnikiewicz |
Przypisy:
1. Mieczysław Mazaraki , s. 134.
2. Łowiectwo Polskie Nr 1, Rok IX, Poznań w
lipcu 1921 r.
3. Kalendarze myśliwskie z lat 1931-1939 pod
redakcją Walentego Garczyńskiego, PZSŁ, Warszawa.
4. Łowiec Polski, Nr 18, 1934 r., s. 365.
5. Dorota Kruk, Stary Park Korybut Woronieckich w
Glinkach Starych, Ziemia Makowska Nr 3 (156).
6. Wszystkie informacje dotyczące polowań u
Mroczkowskich i Ponikiewskich zaczerpnięto z książki Edwarda
Mroczkowskiego, Wspomnienia z ziemi różańskiej. Saga rodu
Mroczkowskich, Warszawa 2009 oraz z informacji pisemnej
autora.
7. Regulamin
Ostrołęckiego Towarzystwa Łowieckiego. Biblioteka PZŁ w
Warszawie, sygn. 1825.
8. Wszystkie dane na temat ostrołęckich kół łowieckich
zaczerpnięto ze sprawozdań Ignacego Iglikowskiego,
zamieszczonych
w Łowcach Polskich: nr 8, 1934 r., s. 155 i nr 6/7,
1936, s.12.
9. Dziennik Urzędowy Województwa Białostockiego
z 1929 r.
10. Jerzy Dziewirski, Jerzy Kijowski, Henryk Maćkowiak
5 Pułk Ułanów Zasławskich, Ostrołęka 1994 r.
Ostrołęckie Towarzystwo Naukowe, Towarzystwo Przyjaciół
Ostrołęki, Muzeum Okr., Koło Przyjaciół 5 Pułku Ułanów
Zasławskich, s. 52.
11. Informacyjne Kalendarze Myśliwskie z lat 1931 -
1939 nakładem PZSŁ pod red. W. Garczyńskiego.
12. Protokół Walnego Zgromadzenia prezesów i
delegatów oddziałów powiatowych Wojewódzkiej Rady Łowieckiej
w Białymstoku z dnia 1 czerwca 1935 r., ŁP nr 30, 1935
r., s. 613.
13. Łowiec Polski, 1938, nr 31, s. 740.
14. Łowiec Polski nr 24, 1928 r., s. 40.
15. I nformacja od Jana Radwańskiego, ur. 12.04.1929 r. w
Choromanach, pow. ostrołęcki, Czesława Kłosa, ur. w 1924 r.
w Grądach i od Mieczysława Chełstowskiego z Ostrołęki
16. Leksykon leśników i pracowników leśnictwa
Mazowsza, CI LP, Warszawa 2006, s. 84.
17. Księga pamięci żołnierzy AK Obwodu Ostrów Maz.
1939-1944, Warszawa 2007, Koło Krajowe „Opocznik” ŚZŻAK.
18. Sprawozdanie
delegata Powiatowego W. Srzednickiego. Łowiec Polski , 1933,
nr 20, s.238.
19. Regulamin
Ostrowskiego Towarzystwa Łowieckiego, 1923, druk T.
Krzyżanowskiego w Łomży. Bibl. PZŁ, sygn. 1841.
20. Przegląd
Myśliwski i Łowiectwo Polskie, 1924,nr 3, str. 15.
21. Grzegorz Leszczyński, 18 Pułk Artylerii lekkiej,
Oficyna "Ajaks", Pruszków, 2006, str.124.
22. Tamże, s. 124.
23. Łowiec Polski, 1925, nr 19, s. 11.
24. Grzegorz Leszczyński, 18 Pułk …, s. 113.
25. Tamże, s. 114.
26 Łowiec Polski, 1927 , nr 20, s. 319.
27 Białostocki Dziennik Urzędowy, 1929
r., nr 20, poz. 212, p.3, s. 647.
28. Tamże, pisownia oryginalna.
30 Kalendarz leśny informacyjny na rok 1910, s.
245, Organizacja polowań przez Nadleśnictwa.
31. Wg opinii Wacława Srzedzińskiego zawartej w Łowcu
Polskim z 1933 r., nr 20, s. 238.
32. Informacji udzielili mieszkańcy powiatu
ostrowskiego, naoczni świadkowie i obserwatorzy polowań
przedwojennych oraz członkowie rodzin myśliwych.
Szczegółowiej o informatorach w książce Krzysztofa
Mielnikiewicza O łowach w Puszczy Białej i w Kole Łowieckim
„Mykita” w Ostrowi Mazowieckiej. Byli nimi: Kazimierz
Sapiński, Stefan Kuczyński, Mieczysław Podeszwa, Stanisław
Podolak, Stanisław Flak, Anna Kuśmierczyk, Janina Patoka,
Edward Radwański, Anna Grzybecka, Józef Mazur, Jan Kulesza,
Monika Kulesza, Czesław Żebrowski, Alfons Frątczyk, Stefan
Maleńki, Edward Zalewski, Maria Podbielska, Lucjan Socik,
Janusz Podbielski, Stanisław Przeździcki, Jacek Frankowski.
33. Łowiec Polski, 1936, nr 22, s. 426..
34. Relacja Ryszarda Ejchelkrauta, ur. w 1924 r.
Prezesa Koła Przyjaciół SPP w Komorowie.
35 Łowce Polskie, 1933, nr 20, s. 238 i 1936,
nr 22, s. 427.
36. Łowiec Polski, 1936, nr 22, s. 27.
37 Archiwum Państwowe m.st. Warszawy Oddział w
Pułtusku, Starostwo Powiatowe w Ostrowi Mazowieckiej
1927-1939, nr zespołu 394, sygnatura 15.3
38. Łowiec Polski, 1934 r., Nr 18, s. 364.
39. Dziennik Ustaw Rzeczpospolitej Polskiej nr
110 z 1927 r., poz. 934.
40. Łowiec Polski, 1926 r., Nr 2, s. 353.
41. Łowiec Polski, 1925 r., Nr 19, s. 11.
42. Kalendarz „Nowin Ludowych” na rok 1929, s.
120.
43. Informacja przedwojennego myśliwego Bolesława
Godlesia, ur. w 1919 r., kuzyna Floriana Karłowicza.
|
|
|
|
|
|
copyright: Krzysztof
Mielnikiewicz |
wszelkie prawa zastrzeżone |
licznik odwiedzin: |
|
|